06 grudnia, 2013

rozdział siódmy.

 Nawet nie wiem, w którym momencie zasnęłam. Gdy się obudziłam, poczułam ucisk na policzku...tak jakby jego usta zostawiły jakiś ślad, po wczorajszym pocałunku. Zrobiło mi się słabo. Dlaczego nie mogę go rozgryźć?-pomyślałam. Jest tak bardzo skomplikowany, a ja niewiarygodnie słaba. Aż sama siebie przerażam. Zawsze byłam zrównoważona i spokojna. Nagle pojawia się ten osobnik płci męskiej i BUM, po mojej równowadze nie widać ani śladu. Sama siebie nie poznaję. Muszę odpocząć.
Mama nie widziała nic złego w tym, że zostaje w domu. Dobrze się uczę i nie miała nic przeciwko temu bym opuściła jeden dzień szkoły. Przeleżałam cały dzień w łóżku, wpatrując się w sufit. Musiałam pomyśleć. Co z nim jest nie tak? A może, co jest ze mną nie tak, że reaguje na niego w taki sposób.... Jest dla mnie nikim. Kolejnym facetem, który uważa, że jak wymruczy tym swoim pięknym głosem parę miłych słówek to rzucę mu się na szyje. O nie nie. On jeszcze nie wie na co mnie stać.
- Natalia?- mama uchyliła lekko drzwi.
Kątem oka popatrzyłam w jej stronę. Wydawała się strasznie zmęczona.
- Może jednak coś zjesz? Martwię się o ciebie. Ani razu nie wyszłaś z tego pokoju. Chociaż odsłoń zasłony.- poprosiła.
- Nie chce mi się jeść.- odparłam ponuro.
Mama już otwierała usta by coś powiedzieć, ale szybko je zamknęła. Wyszła z pokoju, zostawiając uchylone drzwi.
Nie chciało mi się wstawać by je zamknąć. Z dołu dobiegł mnie dzwonek do drzwi.
- Witaj.- powiedziała mama.
Nie mogłam dosłyszeć odpowiedzi gościa leżąc w łóżku.
Podeszłam do drzwi.
- To nie jest dobry pomysł.- zaszlochała mama.
- Dlaczego?- odpowiedział głos...głos Diega.
Co on tu znowu robił?! Niech on mi da w końcu święty spokój!
Podeszłam do lustra. Poprawiłam włosy i zbiegłam na dół. Mama od razu zamilkła. Porwałam bluzę i wypchnęłam Diega na podwórko.
- Co ty tu do jasnej cholery znowu robisz?- wybuchłam.
- Nie było cię dzisiaj w szkole więc pomyślałem, że miło będzie jak cię odwiedzę...ale widzę, że to był jednak nie najlepszy pomysł.- odparł zmieszany.
- O, czyli jednak zauważyłeś, że cię nie lubię. Szkoda tylko, że tak późno na to wpadłeś. Możesz już iść.
Bez słowa podszedł do mnie bliżej. Stał tak blisko, że gdybym podniosła twarz, nasze usta, dzieliłoby parę centymetrów. Zamknij się, o czym ty myślisz?! Nie możesz. On jest dupkiem, pamiętaj o tym, zganiłam się w duchu. Skrępowana jego bliskością wbiłam wzrok w swoje buty. Zauważyłam, że gdyby zrobił mały kroczek to zdeptałby mnie.
- Czego się boisz?- spytał szeptem.
Zdezorientowana cofnęłam się parę kroków by na niego spojrzeć.
- Co proszę?- podniosłam brew. Zazwyczaj wszystkich to zawstydzało, lecz nie jego.
- Czego się boisz?- powtórzył pytanie.
- Niczego.- wyzywająco podniosłam podbródek.
- A jednak musi być coś co cię przeraża, że gdy tylko ktoś się do ciebie zbliży o krok ty oddalasz się kolejne dziesięć. Boisz się, że dla kogoś możesz być ważna. Że kogoś możesz zainteresować, że będziesz w centrum.- podniosłam na niego zdziwiony wzrok.- Nie patrz tak na mnie. Ten twój wzrok na mnie nie działa. Nie boję się być odtrącony, lecz ty tak. Przeraża cię, że gdy pozwolisz komuś na bliskość, ta osoba cię zrani. Nie ufasz nawet własnej matce, która nocami wypłakuje przez ciebie oczy. Przejrzałem cię, Natalia. Zrozum to w końcu.
Moja duma została doszczętnie zniszczona. Poczułam, że do oczu napływają mi łzy. Nie mógł mi tego powiedzieć, nie mógł być tak okrutny w stosunku do mnie. Ale w sumie dlaczego? Sama zaledwie wczoraj zmieszałam go z błotem niczym robaka. Odegrał się. W ten sposób mnie zniszczył. Mając zamknięte oczy, szeptem powiedziałam:
- Idź już. Nie masz prawa mnie oceniać. Wczoraj powiedziałeś, że nic o tobie nie wiem. Dzisiaj mogę powtórzyć twoje własne słowa. Ale dodam coś do nich. Nigdy mnie nie poznasz, nie pozwolę ci na to. Nie wpuszczę cię do swojego życia. Obiecuję ci to..
Gdy otworzyłam oczy, jego już nie było. Zniknął.

Uczucia które we mnie wzbierały przez całą tę rozmowę, teraz wyszły na jaw. Jakby ktoś strącił szklankę wody ze stołu. Szklanka się zbiła, jak moja dusza. A łzy się wylały, jak woda. Wpadłam w szał. Płakałam nie mogąc złapać tchu. Kopałam, biłam pięściami drewniany płot. Straciłam wszystkie siły. Pomyślałam, że mógł mnie uderzyć w twarz, mniej by zabolało.

6 komentarzy:

  1. Aaaa! Uwielbiam tego bloga! :) Oj rozgryzł ją chłopak. Natalia powinna się nad sobą zastanowić, jej mama i Diego się o nią martwią. Powinna się przed kimś otworzyc. :> Dodajesz rozdziały w mega szybkim tempie, PODZIWIAM. <3 Czekam na następny. Pozdrawiam ciepło / Ala

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze dzisiaj się pojawi nowy rozdział ;) Jesteś chyba jedyna z regularnie tu wchodzących i dziękuje ci serdecznie ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. To ja dziękuję, za to, że mogę przeczytać coś fajnie i sensownie napisanego. :) To jest jeden z moich ulubionych blogów. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytając tego bloga zaczynam rozumieć na jak wiele sposobów może być odbierane życie.Natalia jest osobą 'aspołeczną' ,lecz myślę ,że na jakiś sposób otworzy się przed Diego.MASZ TALENT ! ( tak pięknie napisałam ten komentarz ,ach )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jestem ekspertem hahha
      dziękuję, po raz kolejny ; *
      Tak, jestem z ciebie dumna xD

      Usuń