Nie
wiem o której wyszła. Długo rozmawiałyśmy. Jedyne co pamiętam
to, że wyszła już naprawdę późno. Dużo mówiła o Diegu.
-
No więc opowiadaj, co jest między tobą a Diegiem. - znacząco
poruszyła brwiami. Na ten gest wybuchłam śmiechem.
-
Nic nie ma. To znaczy sama nie wiem...
-
Czyli jesteście ze sobą. - Alice się roześmiała.
-
Tego nie powiedziałam.. - uciekłam wzrokiem.
-
Ty może nie, ale twoje policzki tak.
-
No dobra.... Chyba no jesteśmy parą, czy coś. Nie wiem, nie mam
doświadczenia. Najlepiej skończmy ten temat. - poczułam jak
upodabniam się do buraka.
-
Spokojnie, spokojnie. Gdybyś miała jakieś pytania, wątpliwości
to zawsze możesz się do mnie zwrócić. A jak na razie szczęścia
Nat. Serio. - uścisnęła mnie.
-
Hmm.. najpierw to my musimy się pogodzić.
Właśnie!
Diego. Wykręciłam numer.
-
Mama? Słuchaj, masz numer do Diega?
-
Nie, przykro mi.- odparła zmieszana.
-
Ahh to szkoda. Dobra p..
-
Ale jest obok. Dać ci go do telefonu?
Co
Diego robi u mnie w domu?! Jestem bardzo spokojna. Wcale mnie to nie
zdenerwowało.
-
Taak, byłabym wdzięczna.
Chwila
ciszy.
-
Natalia?
-
Cześć... Słuchaj chciałam ci powiedzieć, że nie powinnam tak na
ciebie naskoczyć. Przykro mi...
-
Czy ty mnie właśnie przeprosiłaś?
-
Zamknij się!- roześmiałam się do telefonu.
-
Zaraz u ciebie będę, w porządku?
-
Super.
Rozłączyłam
się.
Boże,
on jest wspaniały. Tylko co robił u mnie w domu..
Nie
chce mi się myśleć... Wyciągnęłam tomik i otworzyłam na
zagiętej stronie. Chyba musiała się zniszczyć, gdy dostawałam
szału.
Nas
przewyższa blask twojego trwania,
i zaledwie upadek nam pojąć;
jak noc czysta wiosennego porównania
dzielisz dzień od dnia pośrodku stojąc.
i zaledwie upadek nam pojąć;
jak noc czysta wiosennego porównania
dzielisz dzień od dnia pośrodku stojąc.
~R.M.
Rilke
Odłożyłam
tomik na kolana odchylając głowę do tyłu. „Do Anioła”,
ciekawa jestem, kto był jego aniołem. Czy ta osoba była tego
warta? Czy znikała gdy zaczął zadawać pytania...
Zamknęłam
oczy powoli oddychając.
Z
jednej strony chcę żyć, z drugiej jednak nie. Sama już nie wiem
co chcę. Nie wiem czy ufać Diegu czy nie. Czy Alice jest szczera w
tym co mówi... Nic już nie wiem tyle lat odosobnienia, a tu nagle
zwalają się na mnie ludzie, których nigdy nie znałam i poznawać
nie chciałam, a oni wpakowali się z butami do mojego życia.
Poczułam
muśnięcie na policzku, w okolicy ust. Otworzyłam oczy szeroko się
uśmiechając.
-
Hej. - uśmiechnęłam się.
-
Witaj.
-
Witaj? Serio? Witasz się z dziewczyną takim słowem? -
wytrzeszczyłam rozbawiona oczy.
Czule
mnie pocałował.
-
Przepraszam. - wychrypiałam.
-
Nie uraziłaś mnie.
-
Jak to nie? Widziałam twój wyraz twarzy jak wychodziłeś...i potem
już nie przyszedłeś. - szepnęłam.
-
Natalia, spokojnie. Nie było mnie tylko jeden dzień. - roześmiał
się. - Chciałem żebyś ochłonęła, ale jednak szybko się z tym
uporałaś.
-
Ale i ta..
-
Dlaczego serce znowu ci się zatrzymało?
-
Ja.. Ja nie wiem. Chris zawołał pielęgniarki, a one mi coś
wstrzyknęły, coś uspokajającego.. I odpłynęłam, potem
zobaczyłam ciebie..
-
Co?! - wybuchnął.
Skuliłam
się w sobie.
-
Co znowu zrobiłam?
-
Nie nic..przepraszam. To ja cały czas popełniam jakiś błąd. Ty
mnie nie możesz pamiętać z tych chwil. Powinnaś zapomnieć. A co
do tych tępych piguł to zaraz się z nimi policzę. Z tym Chris'em
także.
Ledwie
dotknął moich warg swoimi, a już go nie było.
Jak
to nie powinnam go pamiętać. Kim on jest...
Z
korytarza dobiegły mnie krzyki.
-
Jak mogliście podać jej tak silne leki, wiedząc, że nadal jest
osłabiona po próbie. Jak mogliście?! A gdyby nie udało się jej
odratować?!
Odpowiedzi
nie dosłyszałam.
-
Jeszcze dziś zabieram Natalię do domu. - głosy zaczęły się
zbliżać.
Otworzyły
się drzwi.
-
Natalia, ubieraj się, jedziemy do domu.- zarządził Diego.
-
Nie może pan.. - jęknęła pielęgniara.
-
Nie mogę? A kto mi zabroni? Jakaś głupia baba, która prawie
zabiła moją dziewczynę? Czy ten doktorek, który kazał wam to
wstrzyknąć w jej żyły?
Pielęgniarka
zamilkła. W tym czasie już się ubierałam. Nic nie miałam pod
koszulą..
-
Diego...mógłbyś się odwrócić?
-
Tak oczywiście. - uśmiechnął się zniewalająco i wyszedł wraz z
tą kobietą.
Szybko
wciągnęłam dresy. Chwyciłam torbę i wyszłam z sali. Jak dobrze,
że nie miałam wenflonu. W sumie to nic dziwnego, że na oddziale
psychiatrycznym igły do ogólnego użytku są zakazane.
Nie
mogłam utrzymać się na nogach. Jednak nie kręcili z tym
osłabieniem. Osunęłam się po ścianie.
-
Natalia, nic ci nie jest? - podbiegł przerażony Diego.
-
Nie..to znaczy Diego ja nie dam rady... Nie mam siły chodzić.
Powinnam tu zostać...
-
Nie ma takiej opcji, oni są niepoważni. Nie możesz tu zostać. -
zaprzeczył.
-
Witam pana. Cześć Natalio. - odezwał się Chris tuż obok nas.
-
Zamknij się! - odparował Diego.
-
Myślę, że to niemożliwe. Ani moje milczenie ani wasze wyjście ze
szpitala.
Diego
zacisnął pięści jak i zęby. Zaczął mu drgać mięsień.
-
Ponieważ? - zapytał j e s z c z e spokojny Diego.
-
Ponieważ Natalia jest niepełnoletnia. Bez zgody swojej matki stąd
nie wyjdzie. - uśmiechnął się lekarz.
-
Ale jest jeszcze wyjście na żądanie.
-
Owszem, ale nie w szpitalu psychiatrycznym. Gdyby coś takiego było
możliwe to każdy wariat, bez obrazy Natalia..
-
Wal się. - odparowałam.
Udał,
że tego nie usłyszał. Sukinkot.
-
To każdy wariat mógłby stąd wyjść gdyby chciał. Dlatego bez
zgody jej matki, Natalia stąd nie wyjdzie.
-
W porządku, już po nią dzwonię. - wyciągnął telefon Diego.
Odszedł
na chwilę by pogadać z moją matką. Po chwili wrócił.
-
Wszystko załatwione, już tu jedzie. - uśmiechnął się.
Objął
mnie w pasie biorąc moją torbę na ramię. Skierowaliśmy się w
stronę krzeseł.
-
Dziękuję ci. - wyszeptałam.
Ułożyłam
głowę na jego ramieniu, on nadal mnie obejmował. Mogłabym się
zatracić w tej chwili. Ale to nieodpowiedni moment, nieodpowiednie
miejsce.
-
Nie masz za co. - odparł całując mnie w czubek głowy.
Diego jest taki...dziwny, inny, niezwyczajny... Nie wiem, jak Go nazwać. Jedno jest pewne, nie jest zwykłym śmiertelnikiem.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, jak Natalia odnajdzie się z powrotem w szkole.
Pozdrawiam :)
Nie ma to jak nazwać kogoś wariatem bez przyczyny! Jak mnie denerwują ci wszyscy lekarze... Dobrze, że Diego zabrał ją z tego dziwnego miejsca! Mam nadzieję, że wszystko się ułoży :)
OdpowiedzUsuńnie zabrał jej stamtąd ;)
UsuńNo to teraz mam nadzieję, że Nat. wszystkiego się dowie.:D Diego jest taki opiekuńczy wgl. wdać że naprawdę zależy mu na Nat.:) Nat ostatnio rzeczywiście zachowywała się, jakby była psychiczna. :) Fajny ten rozdział ;D Pozdrawiam. / Ala
OdpowiedzUsuń