03 grudnia, 2013

rozdział czwarty.

 Gdy doszłam do domu. W żadnym pomieszczeniu nie paliło się światło. Otworzyłam drzwi, a jak zapaliłam światło, na środku salonu zauważyłam kartonową podobiznę Justin'a Timberlake'a, która trzymała tort. Zza niego wyskoczyła mama śpiewając mi „Happy Birthday” co uważam za kiczowate, ale biorę co dają. Mam tylko mamę. Jest najważniejszą osobą w moim życiu i nie mogłabym jej zranić.
Mama nagle wyciągnęła czekoladowe ciasto identyczne jak to, które wpadło mi do kałuży...przez niego. Jak już myślałam, że zapomniałam o tym nieznajomym to nagle powrócił. Od teraz chyba każde ciasto czekoladowe będzie mi się z nim kojarzyło. To jest śmieszne.
- Jak w szkole?- zapytała mama.
- Jak zawsze.- odpowiedziałam podnosząc oczy znad ciasta.
- Czyli pewnie mega, fajnie, fantastycznie, zachwycająco. A nauczyciele byli mili, kochani i wyrozumiali.- z uśmiechem powiedziała mama.
Mimo, że nie wzięłam tego za żart i wcale mnie to nie śmieszyło. Zaczęłam się szczerze śmiać.
- Tak, dokładnie. Strzeliłaś w dziesiątkę. Jeszcze żyje, chodzę i mówię co znaczy, że nic złego mi nie zrobili. Jeszcze zombie nie opanowało ich mózgów.- uśmiechnęłam się ledwie dostrzegalnie.
- Nie mów tak...- szepnęła mama.
- Jak? O zombie? Najmocniej przepraszam, ale taka prawda...- zaczęłam nerwowo chichotać.
- Nie, nie to. Choć to też jest nie miłe. Chodzi mi o to, że powiedziałaś, że  j e s z c z e  żyjesz. Zabrzmiało to tak jakbyś wcale tego nie chciała.- powiedziała wbijając wzrok w kawałek ciasta.
Cisza. Poczułam jak zbierają mi się łzy. Nie mogła mnie zobaczyć w takim stanie.
- Straciłam apetyt.- powiedziałam.
Nie uzyskując odpowiedzi cicho powiedziałam:
- Dziękuję za przyjęcie i oczywiście za Justin'a.
Mama już się nie odezwała.
Wchodząc do swojego małego pokoju, poczułam jak uchodzi ze mnie powietrze. Rzucając się na łóżku wybuchłam płaczem, właśnie w tej chwieli przypomniałam sobie fragment wiersza...

Samotność jest jak deszcz.
Z błękitu mórz unosi się ku zmierzchom;
sponad bezkresu równin porą przeszłą
ku niebu zdąża, co nią zawsze włada.
Dopiero z niebios na miasto opada.
~R.M.Rilke


Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Pamiętam jedynie, że ostatnie o czym pomyślałam to on. Chłopak z piekarni..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz