23 grudnia, 2013

rozdział dwudziesty trzeci.

 Leżałam wpatrując się w biały sufit. Jak zawsze mnie to uspokajało dzisiaj nie mogło. Przed salą stały dwie piguły.
- Co zrobiłyście z Diegiem?! Gdzie jest moja matka?! - krzyczałam już chyba dziesiąty raz. Gardło zaczynało mnie boleć, a do oczu napływały mi gorzkie łzy.
Obróciłam się twarzą do ściany i zaczęłam kreślić na niej koła.
Otworzyły się drzwi.
- Natalia? - zapytał słaby głos.
- Nie, Maryja.
- Przestań.
- Nie, nie przestanę. Zamknęłaś mnie w tym szpitalu dla obłąkanych i nie chcesz mnie z niego zabrać. Nic cię już nie obchodzę. Jak dla mnie możesz już sobie pójść i nie wracać, mam cię w dupie, tak jak ty masz mnie.
- Natalia, uspokój się. Nie możemy cały czas ci podawać środków uspokajających na zmianę z rozluźniającymi. - odezwał się Chris.
- Zamknij ryj. - odparłam nadal odwrócona twarzą do ściany.
- Natalia! - zawołała oburzona matka.
- Miałaś stąd iść.
- Sama tego chciałaś, pamiętaj.
- Krzyż na drogę. - odpowiedziałam na pożegnanie.
Trzasnęły drzwi. Zaczęłam się śmiać.
- Z czego się śmiejesz? - zapytał dalej obecny Chris.
- Z was.. - odparłam krztusząc się ze śmiechu.
Mój śmiech stał się donośniejszy.
- A dokładniej? - zapytał.
Obróciłam się w jego stronę. Chwilę milczałam po czym wstałam i podeszłam do niego. Zatrzymałam się dopiero gdy dzieliły nas centymetry.
- Dokładniej? Jesteście śmieszni. Myślicie, że jak mi coś takiego powiecie to się przejmę, ale po ostatnim nożu wbitym przez moją matkę, nic już nie zrobi na mnie wrażenia. Możecie gadać, bić, krzyczeć, a ja i tak mam was w dupie. Tak jak wszyscy na tej planecie. Nikogo nie obchodzicie. Uważacie, że jestem chora. Ale to wy jesteście, bo myślicie, że jak ktoś jest inny od razu nadaje się do zamknięcia w takim miejscu. Jesteście śmieszni myśląc, że różnicie się czymś od takich jak my. A tak naprawdę jesteśmy tacy sami. Rzygam wami. Chętnie bym zobaczyła jak gnijecie... - ostatnie słowa wręcz wyplułam w jego stronę.
Chwila ciszy. Zamknęłam oczy by uspokoić oddech.
- Ulżyło ci? - zapytał spokojnie Chris.
Zaczęłam drżeć. Biłam, kopałam ściany wyzywając przy tym Chris'a. Na koniec osunęłam się na ziemię. Lekarz wyszedł. Diego gdzie jesteś?, pomyślałam. Mam dość.
Podpełzłam do drzwi.
- Kiedy będę mogła pójść do swojej sali? Dostaję tu szału.
- I bez tej sali go dostajesz.
- Zamknij ryj i odpowiedz mi na pytanie, które ci zadałam, piguło!
Cisza.
- Chris powiedział, że możliwe będzie przeniesienie cię już jutro.
Uśmiechnęłam się błogo.
- Dziękuję za tę cenną informację.. - słodko odparłam.
Osunęłam się ponownie na podłogę.
Dawno się nie myłam. Pewnie śmierdzę jak gacie tych psycholi co nie ogarniają co się z nimi dzieje i srają w nie. Ciekawa jestem czy schudłam. Nie przypominam sobie kiedy ostatni raz jadłam posiłek. Jedyne czym mnie poili to leki. Nieźle muszę być naszprycowana.

Tęsknię za nim. Nie wiem kiedy znowu go zobaczę. Wątpię żeby go wpuścili na odział po ostatniej akcji z wypisem. Nie mogę wytrzymać z myślą, że za szybko się z tego miejsca nie ruszę..

5 komentarzy:

  1. już ci mówiłam, ale powtórzę:
    "
    - Natalia?
    - Nie, Maryja.
    "
    EPICKIE

    to tyle

    Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku !

    OdpowiedzUsuń
  2. Ci ludzie, którzy tam pracują są tacy...nijacy. Traktują tych wszystkich "psycholi", jak gówno. A poza tym, jak można nie karmić ludzi? Jeszcze trochę, a Natalia naprawdę tam umrze...

    OdpowiedzUsuń
  3. Natalia jest pyskata, nie ma co! Lubię takich ludzi ;)
    Zauważyłaś pewne prawo, które rządzi światem. Jeśli ktoś jest oryginalny, to traktują go jak psychopatę! Aż czasem dziwię się, że mnie jeszcze nie zamknęli w wariatkowie... Szkoda, to by było ciekawe przeżycie...
    Nie lubię lekarzy, którzy zajmują się Nati! Jej matki zresztą też :(
    Mam nadzieję, że Diego się jakoś włamie xD
    Pozdrawiam, wesołych świąt!

    OdpowiedzUsuń