Przez
całą noc byłam czujna, siedziałam pod ścianą nasłuchując. Nie
wiem na co czekałam. Rano uchyliły się drzwi.
-
Natalia? - pielęgniara przeraziła się, że nie ma mnie w łóżku.
-
Czego chcesz? - odwróciła się w moją stronę.
-
Mam dla ciebie leki.
-
Nie potrzebuję ich. - odparowałam.
-
A.. Ale musisz..
Kobieta
skuliła się w sobie czekając na wybuch. Wybuch, który nie
nastąpi.
-
W porządku. - wzięłam tabletki.
-
Naprawdę? - pielęgniarka nie potrafiła ukryć zdziwienia.
-
Tak, coś się stało? - niewinnie zapytałam.
Biorąc
tabletki schowałam je pod językiem. Pewnie będzie chciała
sprawdzić czy połknęłam. Tutaj nie będą się bawić w zaufanie.
-
Możesz otworzyć usta? - Ha! Wiedziałam.
Chętnie
je otworzyłam.
-
Grzeczna dziewczynka. - uśmiechnęła się piguła.
No
pewnie, że grzeczna, pomyślałam.
-
Kiedy mnie przeniesiecie do mojej sali?
-
Na śniadanie już będziesz w wygodnym łóżku.
-
Serio? To super. A co z Diegiem? Będzie mógł do mnie przyjść?
-
Wydaje mi się, że nie będzie z tym problemu. Rozumiemy, że
decyzja twojej matki was lekko zaskoczyła. - uśmiechnęła się.
-
To miłe z waszej strony.
-
Muszę wracać do pracy.
-
Oczywiście. - odparłam.
Naiwniaki,
pomyślałam. Wyciągnęłam dwie tabletki z ust po czym skruszyłam
je piętą. Rozsypałam je wokół mnie. Nikt nie zauważy.
Uśmiechnęłam się do siebie.
Byłam
w sali bez okien. Ciekawa jestem ile zostało czasu do śniadania.
-
Natalia, masz gościa. Szczerze mówiąc możesz już przejść do
swojej sali. - do sali zajrzał Chris.
Zaraz
po lekarzu pokazał się Diego, rzuciłam mu się na szyję.
-
Graj. - szepnęłam.
Przytulił
mnie mocniej.
-
Jak się czujesz? Lepiej niż wczoraj? - zapytał mrugając do mnie.
-
Taaak, o wiele.
Diego
złapał mnie za rękę. Spletliśmy palce. Jakie to wspaniałe
uczucie.
-
Chris, bardzo mi przykro z powodu wczorajszego wybuchu. Strasznie mi
wstyd. Przepraszam. - odezwałam się.
-
Mi również.- dodał Diego ściskając moją rękę. - Nie
powinniśmy tak zareagować. Ale niech pan się postawi w naszej
sytuacji.
Uśmiechnęliśmy
się przepraszająco.
Chris
się zatrzymał, patrząc na nas badawczo. Nie wiedział co o tym
myśleć. Serce zaczęło mi mocniej bić. Zaraz nas skmini,
pomyślałam. N i e m a r t w s i ę , m o ż e i j e s t
p s y c h i a - t r ą, a l e j e s t g ł u p i. -
usłyszałam w głowie głos Diega.
Stanęłam
jak wryta. Wpatrywałam się w niego spokojnie, on jedynie mrugnął
uśmiechając się.
Chris
się uśmiechnął.
-
Nic nie szkodzi, już nie raz zdarzały mi się takie awantury. Ale
nigdy wcześniej nikt mnie nie przeprosił. Teraz zostawię was
samych, w porządku?
-
W jak najlepszym. - uśmiechnęłam się do niego.
Diego
zamknął kopniakiem drzwi sali, przyciskając mnie do ściany obok.
-
Tęskniłem... - wychrypiał.
W
jego oczach buchał ogień. Naparłam na jego usta. Czułam się
wolna.
-
Nie mogę tu zostać. - jęknęłam, w momencie gdy przeniósł się
na moją szyję.
Zesztywniał.
-
Wiem. - odparł. - Ale już coś szykuję, myślę, że wytrzymasz tu
z trzy dni. Dasz radę?
-
Tak, ale..
-
Nic nie mów, wszystko zobaczysz w odpowiednim momencie. Tak samo jak
poznasz wytłumaczenie na różne dziwne rzeczy.
Uśmiechnęłam
się promiennie.
-
Ale to nie wszystko...
Uniosłam
brew.
-
Nie będę mógł się tu pokazać przez te trzy dni.
-
Okej, coś jeszcze? - zapytałam.
-
No taak.. - odparł zmieszany. - Musimy udać, że się pokłóciliśmy.
Musisz mnie stąd wywalić.
-
Co?! Co ty knujesz? - zapytałam.
-
Cśś.
Kolejny
pocałunek.
-
Show must go on.. - wyszeptał.
* * *
No więc nadszedł ten dzień. Ślę wszystkim najlepsze życzenia, pijanego Sylwestra i oczywiście szczęśliwego Nowego Roku. Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną do następnych świąt.
Wesołych Świąt.
I pamiętajcie Mikołaj obserwuje Was przez cały rok. Bądźcie grzeczni!
Co też ten nasz Diego kombinuje? Mam nadzieję, że jego plan się powiedzie i uda mu się wyciągnąć Nati z psychiatryka.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, ci lekarze to idioci :/
Źyczenia noworoczne? Czyżbyś nas opuszczała?
No cóż :( Zostaje mi tylko życzyć szczęśliwego Nowego Roku!
Nie opuszczam. Nie moglabym,uzaleznilam sie od bloggera xd
UsuńDziekuje.
A co do Diega to powiem ze nasz kolega jest bardzo zawziety... ^^