19 grudnia, 2013

rozdział dziewiętnasty.

 Nikt do mnie dzisiaj nie przyjdzie, za bardzo wczoraj zraniłam ludzi, którzy chcieli być obok. Po co mi oni. Dam sobie radę sama, pomyślałam. W oczach zaświeciły mi łzy, sama siebie oszukuję. Z rozmyślań wyrwał mnie głos Chris'a:
- Jak się dziś czujesz?
- Wspaniale, jak nowo narodzona.- burknęłam.
- Właśnie widzę.- uśmiechnął się.
- Jestem psychiatrą więc nie spytam co się wydarzyło z tym chłopakiem albo dlaczego zagroziłaś Bob'owi.- zaśmiał się.- Serio się przestraszył. Nalegał byśmy zamknęli cię w izolatce.
- Bob'owi?- uniosłam brew.
- Pielęgniarz, któremu zagroziłaś wbicie długopisu w oko.
Już o nim zapomniałam. Miałam wrażenie jakby to się wydarzyło całe tygodnie temu. A to było zaledwie przedwczoraj.
- Szczerze mówiąc, wczoraj prawie mnie przekonałaś..-kontynuował.- dopóki nie zobaczyłem twoich łez.
- Lubisz gadać?- zapytałam.
- Jestem psychiatrą, to moja praca.
- Ah, a więc możesz sobie pójść, bo mi się nie chce rozmawiać.- uśmiechnęłam się.
- A jak mnie będziesz słuchać, to nie zrobi ci się lepiej? Uczyli nas tego na praktykach.
- Chcę być sama...- szepnęłam.
- Ale...nie powinnaś. Mnie nie zastraszysz ochroną, bo tu pracuję...
- Powiedziałam...że...chcę...być...sama!- zaczynałam drżeć.
- Ale..
- Nie ma żadnego „ale”, wyjdź stąd!- krzyknęłam, rzucając jakimś talerzem w ścianę.
Chris wcisnął guziczek, który przycisnęłam, by zawołać pielęgniarkę.
- Co ty do cholery robisz?!- wybuchłam.
- Nic..- uśmiechnął się przepraszająco.
Do sali weszły dwie pielęgniarki ze strzykawką pełną przezroczystego płynu.
- Dzięki temu się uspokoisz.- powiedział cicho Chris.
- Możesz mi to wbić w serce, doktorku. Bez różnicy. I tak miało mnie tu nie być..- poczułam ukłucie w przedramię.
Odpływałam. Dawno nie byłam nad morzem, nie czułam jak fale niosą moje ciało. Teraz właśnie się tak czułam. Tylko, że nie mogłam utrzymać ciała na powierzchni, szłam na dno. Oczy mi się zamknęły wraz z płucami....
Dotarłam do końca, wpłynęłam w gęsty muł. Było mi dobrze, nic nie czułam. Jedynie glony, które delikatnie dotykały mojego ciała. Gwałtownie otworzyłam oczy, powinnam zobaczyć ciemność, przecież byłam tak głęboko pod powierzchnią wody. Jednak widziałam małe punkciki światła. Wyciągnęłam w ich stronę pomarszczony palec. Z blasku wyszła postać. Diego.
- Masz mi wracać na górę, ale mi to już!- krzyknął.
- Ale... ale ja nie wiem co się stało. Dali mi jakieś leki... A tak w ogóle, to co ty tu robisz? Wymyśliłam cię, no nie? Po prostu chciałam cię zobaczyć i dlatego mam cię przed oczami, prawda? To by wiele wyjaśniało.
- Jestem prawdziwy.
- Ale..jak to? Nic nie rozumiem.- jęknęłam.
Wziął mnie za rękę przykładając ją do swojej piersi.
- Czujesz to?- szepnął. W milczeniu kiwnęłam głową, uciekając wzrokiem.- Jestem prawdziwy, na razie tylko tyle mogę ci wyjaśnić... Wracaj na górę.
Odruchowo zamknęłam oczy, otwierając je zachłysnęłam się powietrzem. Zaczęłam płakać.
- Mamy ją!- ktoś krzyknął.
- Wróciła?!- odpowiedział pytaniem inny głos.
- Tak, udało się!
- Ja tu jestem...- wychrypiałam przez ściśnięte gardło.
- Tak, jesteś i pozostaniesz.- Uśmiechnął się do mnie nachylający się Chris.
Uśmiechnęłam się, po czym zasnęłam.
Nic mi się nie śniło. Nie mogłam zapomnieć o tym co mi powiedział Diego, już wiedziałam na sto procent, że coś jest nie tak. Czemu pojawiał się zawsze gdy umierałam? To odrobinę niepokojące...
A najgorsze jest to, że nigdy nic nie tłumaczy.
Poczułam czyjąś dłoń na policzku.
- Diego?- zmarszczyłam brwi.
- Nie... to ja. Alice.
Otworzyłam oczy. To naprawdę ona. Dziwne.
- O hej. Co ty tutaj robisz?- zapytałam zmieszana.
- Martwiłam się, bo ostatnio zachowywałaś się tak jakbyś nie wiedziała, że jesteś na tym oddziale. I pomyślałam, że przyda ci się wsparcie, po tym jak pokłóciłaś się z Diegiem.- odparła.- Przepraszam, że tak śmiało o tym powiedziałam, ale naprawdę nie wiedziałam, że nie jesteś świadoma tego gdzie jesteś.
- Nie masz za co mnie przepraszać. Raczej Diego i moja matka powinni to zrobić.- uśmiechnęłam się uspokajająco.- Skąd wiesz, że się z nim pokłóciłam?
Uniosłam brwi.
- Oh, bo rozmawiałam z z nim o tobie. On serio się przejmuje. I widać, że mu na tobie zależy. Naprawdę. Ale od razu ostrzegę cię przed Amber. Zarzuca na niego sieć pająka więc uważaj.- uśmiechnęła się delikatnie.
Patrzyłam na nią w milczeniu. Poczuła się skrępowana.
- Co jest?- śmiało zapytała, choć widziałam w jej ruchach, że jest zdezorientowana.
- Dlaczego to robisz?
- Ale co?- szeroko otworzyła oczy.
- No ostrzegasz, odwiedzasz, zagadujesz, obiecujesz, że dochowasz tajemnicy. Dlaczego? Przecież jestem nikim kim mogłabyś się przejąć. Chyba, że Diego cię o to poprosił.
Roześmiała się.
- Nie, Diego nie ma z tym nic wspólnego. Tylko...po prostu zrobiło mi się głupio, jak dowiedziałam się dlaczego tutaj jesteś. Zdałam sobie sprawę, że to w dużej mierze nasza wina. Moja i Amber i reszty dziewczyn. Mówiłam im tym, ale nie przejęły się, jedynie komentowały...zerwałam z nimi kontakt.- Cooo, Alice Petterson zerwała przymierze z Amber? Będzie miała przekichane w szkole, chyba, że kituje.- Naprawdę Nat, przepraszam cię za wszystko.
Jedna próba samobójcza i wszyscy się przejmują i interesują. No dobra, nie wszyscy, ale jednak ktoś. A to dziwne. Do czego ludzie muszą doprowadzić, żeby zrozumieć swój błąd...
- Nie szkodzi.- uśmiechnęłam się.- Nie chowam urazy.
Alice zaszlochała. Złapałam ją za dłoń.
- Wybaczam ci, nie masz powodu żeby nadal się gryźć, było minęło.

Nie wiem, czy naprawdę tak myślę. Nie wiem w ogóle co myśleć.. na razie ją uspokoję.

4 komentarze:

  1. Jak ja nienawidzę tych pytań w stylu, jak się czujesz. Są takie puste...Nat dobrze zrobiła odpowiadając Mu tak.
    Alice dobrze zrobiła zrywając, jak to nazwałaś, przymierze z Amber i całą resztą. Kto wie, może zostaną z Nat przyjaciółkami, choć szczerze myślę, że na to jeszcze za wcześnie.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Alice zerwała przymierze z Amber?! ZAPISAĆ! Białymi literami na czarnej tablicy! Albo odwrotnie :P
    Wiesz, Diego cały czas mnie intryguje! Bo niby powiedziałaś nam, kim jest, aczkolwiek ja wciąż czuję niedosyt. Bo dobrze wiem, że ten chłopak na pewno skrywa wiele tajemnic...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń