29 grudnia, 2013

rozdział dwudziesty dziewiąty.

 Strasznie późno się zrobiło. Pójdę już, w porządku? - zapytała mama.
Spojrzałam na zegar. Po północy. Mimo woli się uśmiechnęłam. Jeszcze dwa dni.
- Oczywiście. Idź i się wyśpij.
- Cieszę się, że już ci lepiej - odparła całując mnie we włosy.
Łzy zaświeciły mi w oczach. Za dwa dni ją opuszczę. I najlepsze jest to, że nie wiadomo kiedy ją znowu zobaczę.
Po co się przywiązywać? Jak to jest, że matka czuje więź ze swoim dzieckiem już wtedy gdy ma je w brzuchu? To przecież tylko płód, bez rąk, nóg, zmysłów. Jak można coś takiego kochać. To tak jakby zakochać się w osobie, której jeszcze się nigdy nie widziało. Wiesz o niej jedynie tylko tyle ile sobie uroisz w głowie.
Znowu mam wrażenie, że Diego nie istnieje. Nie mamy żadnego kontaktu. On jedynie znika i „mówi” do mnie nie wiem jakim sposobem. Ale co mi po tym? Nic.
Standardowo tomik otworzył się na zniszczonej stronie. Co tym razem...

szmer dobiega także aż do Ciebie.
Słyszysz, kochana, podnoszę powieki...
... lecz czemu nie ma tu Ciebie.

- Serio?! - krzyknęłam w ciemność.
S p o k o j n i e, t a k s i ą ż k a ci n i c ci n i e z r o b i ł a - usłyszałam śmiech Diega.
- Dlaczego ja cię słyszę? - cicho zapytałam.
J e s z c z e n i e c z a s n a w y j a ś n i e n i a - odpowiedział równie cicho. - D o b r a n o c.
Wszędzie ciemność. Pod palcami czuję wilgotną ziemię. Nie wiem co się dzieje. Coś jest nie tak. Pod stopami coś mi się poruszyło. Coś jest bardzo nie tak. Robaki. Zaczynam panikować. To już nie jest szał to jest rozpacz.
- Diego!
Cisza.
- Diego, pomóż mi!
Nie mogę oddychać. To koniec. Nie dam rady..
Nagle płuca mi eksplodowały.
W szoku wystrzeliłam w górę. Podkuliłam nogi by dodać sobie odwagi.
- To tylko sen! To tylko sen! To tylko sen...
Zaczęłam płakać. W panice pełnej bezsilności zaczęłam wciskać guziczek wzywający pielęgniarki.
- Szybciej... - klnęłam pod nosem.
- Natalia, co się stało?! - krzyknęła przerażona pielęgniarka.
- Nic. To znaczy jestem troszeczkę roztrzęsiona. Zły sen. Mogłabym dostać jakąś tabletkę uspokajającą?
- Tak oczywiście. Ale Natalia masz całą brudną twarz... Wychodziłaś gdzieś?
Dotknęłam policzka. Przejechałam po nim dłonią. Coś na niej zostało...

- Mokra ziemia? - wyszeptałam.

4 komentarze:

  1. Cześć,
    Chciałam tylko przypomnieć o dodaniu ocenialni do linków ;)

    Pozdrawiam, Thalia
    wyrocznia-hadesu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Końcówka, co to miało znaczyć? Szybko następny!

    OdpowiedzUsuń