01 grudnia, 2013

rozdział drugi.

Szkołę mam dosłownie za rogiem. Nazywa się School of Darkness, ta nazwa jest zabawna sama w sobie, bo budynek nie ma nic wspólnego z ciemnością. Szkoła jest przestronna i bardziej mi przypomina laboratorium niż szkołę. Wszystko w jasnych kolorach, nauczyciele są pedantycznie ubrani, oczywiście markowe ubrania tak samo jak i uczniowie nadzianych rodziców. Jak to w sumie jest w filmach tu są tylko takie dzieciaki. I do tego trzy najgorsze zołzy pod Słońcem. Mel, Bee (od Beatrice) i najgorsza Amber. Podlejszych dziewczyn nie ma chyba nigdzie indziej. Na cały, okrągły świat trzy żmije musiały się znaleźć w jednym miejscu. Szczerze współczuje osobie, która wejdzie im w drogę. Kiedyś trafiłam w nieodpowiednie miejsce w nieodpowiednim momencie i naprawdę nie było przyjemnie, choć to nie była moja wina. To nie ja, a Amber obściskiwała się z kapitanem szkolnej drużyny rugby w  d a m s k i e j  łazience. Nie mogłam wydusić słowa, po prostu stałam i się gapiłam, nerwowo chichocząc. Gdyby wzrok Królowej Amber mógł zabijać, to dawno bym już gniła pod ziemią. Naprawdę.
Gdy weszłam na dziedziniec, nie mogłam powiedzieć, że wszyscy się zainteresowali czy to przypadkiem nie ich znajomy. Zachowują się tak jakby wyczuwali gorszych lub po prostu niewidzialnych i nie zwracają na takich uwagi, również na mnie. Nie powiem, że mi to przeszkadza, ale też nie zadowala. Czasami czuję się odrzucona przez społeczeństwo. Ale jak patrzę jak oni się czasami zachowują to od razu czuję się lepiej z myślą, że mnie nie zauważają. To nie jest szkoła, przynajmniej dla nich. Oni uważają, że to pokaz mody lub jak dla mnie powinni się zastanowić czy przypadkiem ich zachowanie nie robi z dziedzińca wybiegu dla dzikich zwierząt.
Na środku dziedzińca jest wybudowana fontanna, która teraz jest nieczynna, lecz w czasie letnim woda jest tam przyjemnie chłodna i można się odrobinę ochłodzić. Oczywiście jest ona oblegana przez „Świętą Trójce” i żeby tylko komuś nie przyszło do głowy, że ktoś kto podejdzie do fontanny jest witany uśmiechem. Wręcz przeciwnie, Amber zna takie wiązanki, że największemu cwaniakowi szczęka opada i odchodzi z czerwoną twarzą, co równa się z wyśmiewaniem tej osoby przez kolejne miesiące, do czasu kolejnego takiego przypadku. Prawo dżungli, musisz być silnym bo inaczej zginiesz. Inaczej nie można tego nazwać.

7 komentarzy:

  1. Dziękuję za pozostawienie reklamy w spamowniku. Twój blog mnie zainteresował, więc dodałam go do linków.
    Prolog sprawił, że musiałam czytać dalej. Bardzo zaintrygowała mnie owa "tajemnica". Ciekawi mnie ta metafora śmierci. Sądzę, że masz na myśli umieranie duchowe. Mam rację? ;)
    Uznasz mnie za nienormalną, ale mnie podoba się perspektywa bycia zabitym przez psychopatę - przynajmniej jest oryginalna. Nie potrafię sobie wyobrazić starości...
    Strata rodzica musi być prawdziwą traumą. Cieszę się, że mogę użyć trybu przypuszczającego... Dobrze, że główna bohaterka ma dobre kontakty z matką.
    Co do rozdziału, który komentuję: szczerze żal mi Amber, Bee i Mel. Są to typowe dziewczyny, które za popularność dałyby się zabić. Właśnie, typowe. Nie wyróżniające się niczym, więc starające się wybić złośliwościami na pokaz. Twoja bohaterka powinna cieszyć się, że jest oryginalna. To, że nie jest zauważana w takim otoczeniu nie jest niczym złym. Bo kiedyś role się odmienią. Ludzie dostrzegą prawdziwe wartości i zapomną o "Świętej Trójcy". Czekam na kolejny rozdział!
    Serdecznie pozdrawiam, życzę weny i zapraszam do siebie :)
    P.S. Z racji, że kocham ryzyko, pewnie nie odpuściłabym sobie zatargu pod fontanną. Mam nadzieję, że kiedyś opiszesz podobną scenę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, za opinię. Jestem wdzięczna, że naprawdę ci się spodobały moje "wypociny". ;) Chodziło mi dokładnie o taką śmierć jaką opisałaś, ale również chciałam przedstawić świat tych popularnych, ale również jak ona działa, na ten "margines". Jeszcze raz dziękuję, że odwiedziłaś mój blog. Jeszcze dziś wejdę na twój ;)

      Usuń
  2. Nie byłabym sobą, gdybym nie weszła na Twojego bloga, po przeczytaniu reklamy, którą mi zostawiłaś. Mam na razie bardzo mało czasu, więc nie skomentuję Twojego opowiadania, ale obiecuję, że przeczytam i zostawię po sobie ślad wkrótce;)
    Chciałabym poznać Twoją opinię o moim opowiadaniu. Nie wiem czy czytałaś i czy masz zamiar w ogóle. Chciałabym wiedzieć czy mam informować o nowościach, więc proszę o odpowiedź u mnie na blogu:)

    sila-jest-we-mnie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. już u ciebie byłam i jestem zachwycona. oczywiście zapraszam na powrót tutaj ;)

      Usuń
  3. Weszłam, zobaczyłam, przeczytałam, czas na skomcianie XD
    Prolog fajnie zapowiadał całą historię, był miły, w miarę krótki i właściwie zachęcał. Pierwsze rozdział zawiał nudą (nie, że źle, ale wolę pościgi itp. XD), rozmowa z matką, wniknięcie w umysł nastolatki, upodobania, trochę wspomnień i koniec. Później szkoła. Trochę zdziwiła mnie nazwa, po niej można by wywnioskować, iż będzie to coś typu fantasy... Myliłam się. Tu mamy wkroczenie w świat laleczek Barbie, ale trochę bardziej... pyskujących.
    Może coś zmieni się w kolejnych notkach.
    Pozdrawiam.
    Dodaję do obs.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję za komentarz, wezmę pod uwagę tę "nudę".

      Usuń
  4. No i zaczęłam wreszcie czytać. :) Póki co niewiele mogę napisać. Poznaliśmy bohaterkę, jej świat. Są urodziny, jeden rodzic jest martwy, ma dobry kontakt z matką. I szkolne zołzy. Brzmi jak koszmar większości nastolatek. ;) Idziemy czytać dalej.... :3

    OdpowiedzUsuń