Mama
wyszła dość późno. Już jutro będzie Diego. Nie mogę się
doczekać. W końcu stąd wyjdę. Usiadłam po turecku na tym
niewygodnym łóżku. Wyciągnęłam tomik.
a
chwila, co na przyszłość się otwiera,
jest blada, cicha, jakby coś wiedziała,
jak gdyby śmierć każdego przeczuwała
jest blada, cicha, jakby coś wiedziała,
jak gdyby śmierć każdego przeczuwała
A
po mnie kiedy przyjdzie? Czy już ma przeczucie o Natalii Sorento?
Czy wybiera już dla mnie sposób śmierci? Sen? Postrzał?
Dźgnięcie? Co to będzie...
Cały
wieczór o tym myślałam.
Nataliaaa...
- usłyszałam szept.
-
Nataliaaa, wstawaj księżniczko.
Otworzyłam
oczy.
-
Natalia...
Rozejrzałam
się dookoła. Nikogo tu nie ma.
-
Natalia!
Zaskoczyłam.
To Diego.
-
O hej – uśmiechnęłam się – dzisiaj wielki dzień, no nie?
Przeciągnęłam
się.
-
No właśnie w tym rzecz. Za jakieś pół godziny powinna być u
ciebie Alice. Przyniesie ci rzeczy, a o 19 znowu mnie usłyszysz i
wyjaśnię ci co i jak masz zrobić. W porządku?
Zesztywniałam.
-
Tak, ale to będzie bezpieczne?
-
Jeśli zrobisz to co powiem, to tak.
-
Nie mogę się doczekać – podkuliłam nogi.
-
Ja też.
Wyciągnęłam
zamkniętą paczkę krakersów. Usiadłam po turecku.
Więc
co my tu mamy. Zaraz przyjdzie Alice i Bóg jeden wie co mi
przyniesie. Może już pójdę się odrobinę ogarnąć?
Idąc
korytarzem natknęłam się na łazienkę dla personelu. Rozejrzałam
się dookoła. Nikogo nie widać. Chwyciłam za klamkę.
-
Cholera! - cicho zaklnęłam.
Skierowałam
się w stronę dyżurki.
-
W czymś ci pomóc? - zapytała pielęgniarka.
Rozejrzałam
się po tym małym pokoiku, znalazłam.
Kluczyk
wisiał kawałek dalej na haczyku przymocowanym do framugi drugich
drzwi. Podeszłam bliżej.
-
Oh, dzień dobry. Chciałabym zrobić sobie herbatę. Ma pani tu
jakiś czajnik?
-
Tak, oczywiście – uśmiechnęła się kobieta. - Nastawić ci
wodę?
-
Byłabym wdzięczna.
Pielęgniarka
oddaliła się by nalać wodę. Szybko chwyciłam kluczyk.
Zwycięstwo, pomyślałam.
-
Dziękuję. Przyjdę po nią za jakąś chwilę.
-
W porządku – uśmiechnęła się kobieta.
Skierowałam
się do łazienki dla personelu i ponownie się rozejrzałam.
No
i od razu lepiej. Zadbane duże lustro. Czysto. Można jeść z
podłogi. Oby nikomu się nie zachciało do łazienki.
T
y j e s t e ś o k r o p n a – roześmiał się Diego.
-
Nie będę się myć w tym zasyfionym kiblu dla pacjentów.
O
k e y, o k e y. O g a r n i a j s i ę ś l i c z n o t k o.
Uśmiechnęłam
się.
Myjąc
zęby przyglądałam się sobie. Widać, że schudłam. Moje brązowe
włosy urosły o parę centymetrów i zakręciły się pod wpływem
wilgoci. Przynajmniej nie mam już worów pod oczami, pomyślałam.
-
Coś mi tu nie pasuje.. - powiedziałam ze szczoteczką w ustach.
Opuściłam
głowę na dół i wymęczoną gumką, którą miałam na nadgarstku
związałam włosy w rozwalonego koka. Powyciągałam pojedyncze
kosmyki i poluzowałam włosy z przodu i z tyłu głowy. Przechyliłam
głowę przyglądając się sobie.
-
Lepiej – uśmiechnęłam się.
Szybko
pociągnęłam rzęsy tuszem a usta nawilżyłam pomadką. Nie jest
ze mną tragicznie, pomyślałam.
Wychodząc
trafiłam na Chris'a.
-
Dzień dobry, pani Natalio. A może powinienem powiedzieć pani
doktor?
Wypłynął
mi szkarłatny rumieniec na policzki.
-
Uhm. Cześć, Chris – uśmiechnęłam się, choć nadal czułam jak
krew mnie pali w twarz.
-
Podejdź do mnie na chwilkę.
Skierowałam
się w jego stronę.
-
Dobrze. A teraz przymknij jedno oko i przeczytaj to co ci pokaże
palcem, w porządku?
Kiwnęłam
głową.
-
Toaleta dla personelu.
-
Brawo! - roześmiał się Chris.
-
Oh no Boże, daj sobie spokój. Nie będę się myła w tym
zasyfionym kiblu dla psycholi – popatrzyłam na niego unosząc
jedną brew.
-
Ale nie możesz tak robić. Oni też by chcieli załatwiać swoje
potrzeby w takich miejscach jak to – wskazał toaletę dla lekarzy.
- ale nie mogą, muszą być jakieś standardy.
-
O czym ty mówisz?! Oni pewnie nawet nie są świadomi tego gdzie
są..
-
Uspokój się, oddaj mi klucz i idź do siebie.
Rzuciłam
kluczykiem w pierś Chris'a i spokojnie skierowałam się do sali.
Zamykając
drzwi sali. Oparłam się o nie głęboko oddychając.
-
Nie ma czasu na odpoczynek, zabieraj się do roboty!
Uchyliłam
jedno oko.
-
Cześć, Alice – podeszłam do łóżka – Co jest do cho...
Za
łóżkiem były dwa plecaki i jedna ogromna torba na zakupy.
-
To nic..
-
Alice, czy ty sądzisz, że ja będę uciekać z tymi siatami?
-
Nie, nie, nie. Ty będziesz miała tylko jeden plecak, a reszta idzie
do miejsca gdzie będziesz. Już większość rzeczy tam na ciebie
czeka. A to muszę przekazać panu tajemniczemu żeby mógł to tam
zawieść.
-
Ah, to dużo wyjaśnia. Ale gdzie on mnie zabiera? Jesteśmy w
Kalifornii ilość kryjówek tu jest niewielka.
-
Nie wiem, ale znając Diega to będzie coś romantycznego. Może
gdzieś na wzgórzu Hollywood.. - rozmarzyła się Alice.
-
Wątpię. Stawiam na melinę na obrzeżach miasta.
J
a t o s ł y s z ę... - usłyszałam
Diega.
Roześmiałam
się.
-
Nie, nie, nie wykluczone. Aha, oddaj mi swoją komórkę. Zasady
Diega – przewróciła oczami.
Wyciągnęłam
z szafeczki cieniutki telefon.
-
Odzyskam go?
Alice
się roześmiała.
-
Co ty, możesz pomarzyć.
Pierwsza! ;* yhym no to już się boję o to, gdzie Diego zabierze Natalię. Wręcz już nie mogę się doczekać opisu tego miejsca! <3 I wgl. to dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że my nadal nie wiemy kim tak naprawdę jest 'magiczny Diego' i Alice. :) Liczę na to, że nam to niedługo wyjaśnisz! :* Rozdział mistrzowski! :> Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAla
Ojej dziękuję. ; *
UsuńWyjaśnienia to nie moja działka tylko Diega, trzeba poczekać aż zechce mi to zdradzić ;)
Jestem ciekawa gdzie Diego chce zabrać Nat. Ugh! Chris to jest totalny debil! Bardzo dobrze postąpiła Natalia korzystając z łazienki dla personelu. Ci wszyscy ludzi mnie denerwują! -,-
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nie przepadam za Natalią. Momentami zachowuje się po prostu jak chora psychicznie, a w tym rozdziale dla odmiany jak rozkapryszone dziecko. Jakby nie mogła się wymyć w normalnej łazience. I jeszcze nazywa ją toaletą "dla psycholi". Widać, jaki ma szacunek do ludzi, którzy są chorzy.
OdpowiedzUsuńEch, tajemnicza ucieczka... Ciekawe, gdzie Diego zabierze Natalię. Ale tak się zastanawiam - skoro on ma jakieś nadnaturalne zdolności, to nie było łatwiejszych sposobów, niż zwykła ucieczka?
Pozdrawiam
koszmar-na-jawie
b-u-n-t
Czy ja wiem czy to brak szacunku czy może obrzydzenie lub po prostu odraza. Bo jednak tacy ludzie to nie są normalni w środowisku, które powinno otaczać ludzi. A co do ucieczki to wszystko się okaże.
UsuńPozdrawiam.