Proszę
– uśmiechnęła się blondynka.
Kiwnęłam
głową. Wpatrywałam się w przestrzeń nie wiadomo czego szukając.
Może odpowiedzi na te wszystkie skomplikowane pytania, które sobie
zadaję ostatnimi czasy?
Połknęłam
tabletkę odchylając głowę do tyłu. Zamknęłam oczy. Nagle cały
ból uleciał..
Tak
mi było dobrze. Uśmiechnęłam się delikatnie.
-
Jesteś szczęśliwa? - szybko zapytała pielęgniarka uciekając
wzrokiem.
Usiadłam
wpatrując się w nią.
-
Tak – odparłam sama w to nie wierząc.
-
Kłamiesz...
Uniosłam
brew nie rozumiejąc.
-
Kłamiesz.. Uśmiechasz się wtedy kiedy wiesz, że oczekuje się
tego od ciebie. Nawet jak ta wysoka dziewczyna tu przychodzi nie
żyjesz, jedynie egzystujesz. Ja przepraszam, że tak mówię, ale
twój uśmiech nie jest szczery. Jest namacalny, by nie zadawali ci
pytań. Ale to boli, prawda? Wiesz co ci powiem? Na tym oddziale nie
ma wiele pozytywnych rzeczy, ludzie się nie uśmiechają, a my –
pielęgniarki, jesteśmy tu tylko dlatego, że tutaj jest łatwiej
niż gdzie indziej, bo dużo się tutaj nie dzieje. Nie ma porywów
emocji. Płaczu. Śmiechu. Tu nie ma nic. Jedynie obserwujemy. A
wiesz co ja zauważyłam? Jakiś czas przychodził do ciebie pewien
chłopak byłaś zadowolona. Można powiedzieć, że szczęśliwa.
Było widać, że zamieszał w twoim życiu. Ale w ten dobry sposób.
Dzięki niemu czujesz się sobą... Prawda?
Otarłam
twarz znajdując na niej łzy. Kiwnęłam głową.
-
Oh, nie płacz – przytuliła mnie. - Przepraszam, że się z tobą
tym podzieliłam.
-
Nic nie szkodzi. Za szczerość nie powinnaś przepraszać –
uśmiechnęłam się.
Ponownie
mnie przytuliła.
-
Dasz radę, wierzę w ciebie – wyszeptała.
Ciekawa
jestem czy było to o ucieczce czy o wyzdrowieniu.
-
Mam nadzieję – odpowiedź i na jedno i na drugie.
Wyszła.
Dwudziesta trzecia czterdzieści pięć. Już tak nie wiele pozostało
czasu. Ale teraz, kiedy to się naprawdę działo, okazało się, że
chcę czegoś zupełnie odmiennego. Nawet nie wiem czego, może
spokoju?
Muszę
zrobić jeszcze jedną rzecz.
-
Dobry wieczór. Macie może panie jakiś telefon żebym mogła
zadzwonić do mamy? - skierowałam się do pielęgniarek.
-
Tak, oczywiście – podała mi słuchawkę. - Ale musisz podejść,
jest na kablu.
Kobieta
uśmiechnęła się przepraszająco.
Drżącymi
rękami wykręciłam numer.
-
Halo?
-
Cześć, mamuś.
-
O cześć, kochanie. Wszystko w porządku?
Stłumiłam
jęk rozpaczy.
-
Tak. Chciałam ci tylko powiedzieć, że dziękuję i przepraszam za
wszystko.... I, że cię kocham. Pamiętaj o tym, okey?
Zacisnęłam
powieki. Nie mogłam okazać swojej słabości.
-
Ale ja to wiem, Słoneczko.
-
Kocham cię.. - wyszeptałam i szybko odłożyłam słuchawkę. -
Dziękuję.
Kiwnęłam
do pielęgniarek. Dwudziesta trzecia pięćdziesiąt pięć. Jeszcze
tylko cztery minuty.
Głęboko
odetchnęłam. Nie mogę tego zrobić, pomyślałam. Nie dam rady.
Nie nadaje się do tego. Wszystko mam rzucić tylko po to żeby z nim
uciec? Za dużo w sumie nie ma do rzucania, ale sam fakt.
Rozległ
się alarm. Coś się dzieje na korytarzu. Spojrzałam na zegarek.
Dwudziesta trzecia pięćdziesiąt dziewięć.
Serce
mocniej mi zabiło, nie mogę tego zrobić. Mocniej chwyciłam łóżko
by nie zerwać się do biegu.
P
o s p i e s z s i ę!
-
Nie! Ja nie mogę, Diego! Nie dam rady! Zostanę tu, może mama mnie
stąd niedługo zabierze!
P
o d n o ś t y ł e k i u c i e k a j!
-
Nie. Przepraszam – złapałam głowę w ręce wybuchając płaczem.
Północ.
Już za późno.
Aaaa... i nici z wyjaśnień Diega. Jaka szkoda, już się nastawiłam na poznanie jego sekretów. :D A tak co do ucieczki, to uważam, że Natalia dobrze postąpiła. Ja gdybym była na jej miejscu, to też bym nie dała rady. Tak wszystko zostawić, mamę, swoje całe dotychczasowe życie... Oj musiała mieć straszny mętlik w głowie, w końcu to BARDZO trudna decyzja. Moim zdaniem zdecydowanie jedyna właściwa. :>
OdpowiedzUsuńJejku tego w tym rozdziale rzeczywiście się nie spodziewałam, ale to dobrze. Potrafisz zaskoczyć czytelnika, oj potrafisz! :*
Mam nadzieję, że Diego się nie 'obrazi', czy coś. Według mnie: jak kocha, to zrozumie. :)
Działoo się! :D Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. <3 Pozdrawiam.
Ala
Hahahahaha tak zaskoczenie to najlepsza broń. Myślę, że się nie obrazi ^ ^
UsuńTak czułam, że Nat nie ucieknie, choćby ze względu na mamę, ale myślę, że tu nie o nią chodziło...
OdpowiedzUsuńObiecałam sobie, że skomentuję pierwsza i... NICI :D
OdpowiedzUsuńNie szkodzi, to nie najważniejsze - liczy się opowiadanie.
Piękna historia, ale dlaczego rozdział jest taki krótki?
Przeczytałam go jednym tchem nie odrywając nawet wzroku od mijanych po kolei liter. ;)
Cudowny blog.
Dodam jeszcze, że Twój charakter/styl pisania jest... wow... BRAK SŁÓW ;3
Zapraszam: http://lost-in-the-dark-harry-styles.blogspot.com/
Bardzo ci dziekuje za te mile slowa ;*
UsuńCo do rozdzialow to sa takiej dlugosci bo aama nie lubie czytac dlugich rozdzialow i dlatego postanowilam je pisac wlasnie takie krotkoe.
Przypominam ze juz dzisiaj kolejny rozdzial ;*
Na pewno do ciebie wpadne ;)