28 stycznia, 2014

rozdział pięćdziesiąty piąty.

- Nie mam najmniejszej ochoty się teraz tobą zajmować. Pobaw się, pójdź do jednego z pokoi, a jutro pogadamy, w porządku?
- A gdzie aniołek? Na pewno musi gdzieś tu być. Nie rozstajecie się - złośliwie się uśmiechnął. Spojrzał na mnie. - A ta młoda dama to Natalia, nieprawdaż?
Kiwnęłam głową nadal krztusząc się ze śmiechu. Czułam podtrzymującą mnie rękę Diega.
- Diego... - Pogłaskałam go po włosach. - Chcesz lulu? Bo ja bardzo.
Lekko ugryzłam go w płatek ucha.
- Uspokój się teraz.
- Widzę, że masz ciekawsze plany na dziś wieczór. Może rzeczywiście teraz nie będę ci zawracał głowy - roześmiał się.
- Dziękuję ci bardzo - ironicznie się uśmiechnął. Skierował się do mnie. - Idziemy?
- Czekaj chwile.
Z lodówki wyciągnęłam whisky.
- Nie. Zapomnij! - Usłyszałam oburzony głos Diega.
- Daj spokój. Musimy oblać nowe życie. Nowy dom. Wszystko - uniosłam zadziornie brew.
Opuścił zrezygnowany głowę.
- Na górę, ale mi to już - wskazał mi schody.
- Oczywiście, jak pan karze - lekko go pocałowałam.
Wchodząc po schodach podśpiewywałam pod nosem. Usłyszałam salwy śmiechu i liczne brawa. Obróciłam się unosząc ręce do góry.
- Bawimy się! - Krzyknęłam.
Po domu rozniosły się zachwycone głosy.
Potknęłam się. Czułam jak latam, aż opadłam w coś miękkiego.
- To łóżko jest takie wygodne - uśmiechnęłam się.
- Otwórz oczy - usłyszałam głos Diega.
Trzymał mnie ciasno w ramionach.
- W tej chwili idziesz spać.
- Ale ja nie chce! - Oburzyłam się niczym dziesięciolatka.
- Nawet nic nie mów.
Położył mnie delikatnie na łóżku i wyszedł do garderoby. Do piersi nadal przyciskałam butelkę. Usiadłam całkowicie pewna swojej trzeźwości.
Odkręciłam powoli butelkę i pociągnęłam długi łyk.
- Oddaj mi to debilko! - Diego wybiegł z pokoiku z przerażeniem wypisanym na twarzy.
- Okey. Teraz twoja kolej - uśmiechnęłam się mrużąc oczy. - Jest tu jakaś lampka to światło jest beznadziejne.
Ciężko opadłam na łóżko.
- Już, już - usłyszałam szept chłopaka.
Słyszałam jak łykał alkohol.
- Smakuje, co? - Zachichotałam.
- Tobie aż za bardzo.
- To nie jest ważne. Diego, kim jest ten Mo.
- Jutro pogadamy.
Zamknęłam oczy wtulając się w Diega. Lekko się wyprostowałam odwracając się. Przywarłam do niego całym ciałem wytrącając mu butelkę z ręki.
- Oh - zachichotałam.
Popchnęłam go na łóżko zmuszając go do położenia się jednak on był szybszy i pociągnął mnie za sobą.
- Nie wygrasz - naparł na moje usta.
- Kocham cię - wyszeptałam.
Znieruchomiał.
- Wygrałaś.

No cóż. Myślę, że dalsze prowadzenie tego bloga nie ma sensu, nie ma czytelników nie ma rozdziałów. Oczywiście dziękuję tym, którzy tu byli. Do skończenia moich zapasów wersji roboczych nadal tu będę, jednak nad kontynuacją będę musiała się zastanowić.
A dzisiaj dość męczący dzień, muszę podjąć ważną decyzję. Trzymajcie kciuki. Pozdrawiam ;*

5 komentarzy:

  1. Ej no! Nie odcinaj mi dostępu do Diego!!! Co ja będę czytać? Warto pisać, nawet jeśli będzie tylko jeden czytelnik. A poza tym - pisz dla siebie. Przecież na pewno sprawia Ci to przyjemność!
    Co do rozdziału - jak ja kocham pijaną Natalię! "Chcesz lulu?" xD Diego się z nią ma! Jakby miał dziecko, a nie dziewczynę ;D
    Mam nadzieję, że jutro dowiem się, kim jest Mo...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ah ten wspaniały Diego, no nie?
      Każdy w takim stanie zachowuje się jak dziecko hahha coś o tym wiem xd
      Mo, Mo, Mo co z nim jest, hmm? ;>

      Usuń
  2. Pisz, pisz. Zgadzam się z poprzedniczką.
    A ja cały czas nadrabiam. W tej chwili cierpię na brak czasu. Nie wiem w co włożyć ręce.
    Ale czytam! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam pijaną Natalię. W ogóle zawsze śmieję się z pijanych ludzi. Wtedy tak śmiesznie się zachowują :D
    Nie kończ. Ta historia jest świetna. Przecież masz czytelników! Proszę, proszę, proszę...

    OdpowiedzUsuń
  4. prosz nie kończ tego teraz. pisz dalej !
    co do rozdziału to 'chcesz lulu' rozłożyło mnie na łopatki :D ciekawe kim jest Mo...

    OdpowiedzUsuń