23 stycznia, 2014

rozdział pięćdziesiąty pierwszy.

Czułam jak cały teren drży od głosu Diega.
- Co ona sobie do cholery myśli!
Muzyka ucichła.
- Ej ty, majcioszku! Zamknij się, bo przeszkadzasz!
Diego zaczął drżeć.
- Spokojnie - uścisnęłam jego rękę.
- Lecę dorwać Alice, poradzisz sobie? - Kiwnęłam głową. - Spotkamy się na górze.
I już go nie było. Jedynie widziałam jak grupki dziewczyn pociągnęły za nim wzrokiem, a on nawet nie zaszczycił ich spojrzeniem. Całkiem zadowolona skurczyłam się w sobie i ruszyłam przed siebie. Mnóstwo nieznajomych ludzi gapiło się na mnie jakbym była z kosmosu. Naciągnęłam mocniej koszulkę i pewniej ruszyłam przed siebie.
- No cześć maleńka, chcesz zobaczyć prawdziwego sokoła? - Usłyszałam za sobą pewny siebie głos.
Przystanęłam i pilnowałam się żeby nie zwymiotować na niego. Obróciłam się i powoli do niego podeszłam. Zadowolony z siebie mięśniak oczekiwał odpowiedzi. Nachyliłam się w stronę jego ucha:
- Chętnie, ale żeby wcześniej przez przypadek nie stracił skrzydełek - wykręciłam mu genitalia najmocniej jak potrafiłam.
Chłopak zapiszczał niczym mała dziewczynka. Uśmiechnęłam się triumfująco i odeszłam słysząc salwy uznania. Cały tłum śmiał się z ugiętego studenta. Biedaczek, pomyślałam.
Wkroczyłam do domu kierując się od razu na górę.
- Ty jesteś jakaś nierozgarnięta! Co tu się dzieje, chętnie bym cię zobaczył sprzątającą ten syf jutro, ale chcę żebyś jak najszybciej się stąd zabierała!
- I co poradzisz sobie z Angel'ami i Nat na karku?
Usłyszałam ironię w jej głosie.
- Alice, wiedziałem w co się pakuje, a to już twój najmniejszy problem.
- A twój? - Otworzyłam drzwi na oścież.
Diego opuścił zrezygnowany głowę.
- Nie o to mi chodziło...
- Zapytałam czy jestem problemem.
Rzucił Alice mordercze spojrzenie.
- Masz co chciałeś. Wybaczcie, ale ja idę się bawić - wyszła.
- Rozumiem - odparłam.
Obróciłam się na pięcie i wyszłam do łazienki zatrzaskując drzwi.
Uderzyłam pięścią w ścianę. Zaczęłam cicho płakać.
- Natalia, wpuść mnie - usłyszałam głos Diega.
- Wynoś się, idź się baw. Zaraz stąd wyjdę.
- Nie. Wpuść mnie. To mój dom i mogę tu wejść.
- To se wchodź.
Usłyszałam jak Diego odchodzi.
- Ej! Słuchać mnie wszyscy, kto chce wyważyć drzwi?
Chór głosów. Zachwyconych głosów.
- Nie! Nie! Nie!
- O tak! Tak! Tak! - odpowiedział uśmiechnięty Diego.
Usłyszałam huki. Pewnie walili w drzwi barkiem. Jak w tych wszystkich filmach.
- Ooo wiem! - Usłyszałam krzyk chłopaka. - W piwnicy mam siekierę.
Szeroko otworzyłam oczy.
- Dobra, dobra. Już stąd wychodzę - zrezygnowana odparłam odblokowując zamek.
Za drzwiami stał tłum ludzi. Poczułam jak zaczyna mi się kręcić w głowie.
- Przejście!
Podszedł do mnie Diego. Uniosłam brew zakładając ręce na piersi.
- Mówiłem ci, że ta mina na mnie nie działa - przerzucił sobie moim ciałem przez ramię i skierował się do sypialni.

3 komentarze:

  1. Z każdym rozdziałem uwielbiam Diego jeszcze bardziej :D
    Jak Natalia może myśleć, że jest problemem?! Skoro Diego ją kocha, a kocha na pewno to dziewczyna nie może być dla niego żadnym problemem.
    Już sobie wyobrażam Alice, która sprząta po imprezie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. siwetne, cudowne ale czemu takie krotkiw? no coz ciesze sie z etgo co jest. Diego jak zwykle najlepszy :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Alice i wielkie sprzątanie po imprezie! Ha ha ha! Śmiem twierdzić, że może być zabawnie ;D
    Kocham Diego i tę jego stanowczość. Nie ma to jak przełożyć dziewczynę przez ramię i po prostu ją zanieść :D
    Przepraszam za nieobecność, ale tymczasowo mam problemy z internetem i korzystam z niego tylko w szkole. Mam nadzieję, że nie jesteś zła. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń