- O mój boże.. - Wyszeptałam.
Wewnątrz było jeszcze lepiej niż z zewnątrz. Salon był połączony z kuchnią, pomieszczenia zostały oddzielone jedynie wysokim stołem barowym. W kuchni przeważał w niej kolor czekoladowy, mrocznie ale w sumie tez romantycznie. Przy zlewie było ogromne okno z widokiem na podjazd. Niby nie zbyt piękny widok, ale tutaj wszystko jest piękne. Tuż obok kuchni znajdowały się drzwi wejściowe. Na każdej z kremowych ścian wisiał jakiś obraz. Jeden z nich był o wiele większy od pozostałych, zajmował praktycznie całą ścianę. Na nim wymalowany został ogromny kwiat w donicy. Kolory były dość dziwne jak na taki obraz bo pastelowe, ale pasował tu. Prócz tego ogromnego, namalowanego kwiata były różne rośliny i kwiaty. Na każdym kroku znajdowało się coś zielonego.
Meble z ciemnego drewna kontrastowały z jaśniejszą podłogą. Na ścianie w centrum był ogromny telewizor, a pod nim imponująca kolekcja płyt CD i DVD. Między czekoladowym kompletem wypoczynkowym, a telewizorem dojrzałam niski stolik. Pięknie tu, pomyślałam. Dreszcze już mi przeszły.
Usiadłam przy stole w kuchni, na którym leżał mój tomik. Otworzyłam na chybił-trafił.
Lubię tę ciemne godziny w mym bycie,
gdy zmysły toną w głębinie bezwolne;
jak w starych listach, widzę w nich ukryte
codzienne życie, już dawno minione
i jak legenda dalekie, prześnione.
Dziwne, że zawsze trafiam idealnie. Rozdział pod tytułem: LA, zakończony. Teraz się rozpoczyna bajka pod tytułem: Natalia i Diego w San Francisco.
Roześmiałam się na tę myśl.
- Co cię tak śmieszy w tym stole? Może rzeczywiście powinnaś zostać w tym szpitalu.
Podskoczyłam na dźwięk uradowanego głosu Diega. Obróciłam się w jego stronę szykując ciętą ripostę i niemal nie spadłam z krzesełka na jego widok. Doszłam do wniosku, że pod moją nie obecność, mój kochany chłopak poszedł się odświeżyć iż stał przede mną w samych czarnych spodniach, a w ręce nadal trzymał ręcznik.
- Natalia, wszystko w porządku? - Zmarszczył brwi.
Szybko odwróciłam wzrok czując jak się czerwienię. Jaka ja jestem głupia, dlaczego tyle czasu się na niego patrzyłam?! Mam nadzieję, że się nie śliniłam, pomyślałam. Przygryzłam wargę.
- Nie, w porządku. To znaczy tak - uśmiechnęłam się nadal uciekając wzrokiem.
Usłyszałam jego piękny śmiech.
- To może ja pójdę na górę się ubrać, a ty w tym czasie idź się odświeżyć już w normalnej łazience - uśmiechnął się lekko przechylając głowę. - Ale z tego co widzę, to już się z tym uporałaś. Natalia, czemu ty u licha jesteś cała mokra?
- Ah, no bo ja... Poniosło mnie odrobinkę i zaliczyłam małą kąpiel w morzu, ale skorzystam z "normalnej" łazienki - uśmiechnęłam się. - Zapomniałabym. Ten dom. Ten teren. Jest wspaniale.
Wziął mnie w ramiona. Czułam jego napięte ramiona. Ciało to on ma, pomyślałam.
- Jeszcze nie, ale będzie.
Uśmiechnęłam się.
- Chodź ze mną na chwilę - owinął mnie swoim ręcznikiem, który był przesiąknięty jego zapachem.
Weszliśmy na górę trzymając się za ręce.
- Tu jest łazienka - wskazał drzwi po prawej. Skierował się na lewo. - Tu są pokoje gościnne.
Zajrzałam do środka i aż mnie zatkało. Wszystko idealne. Wielkie łóżka przy ogromnym oknie, a na ścianie na przeciwko niego telewizor. Każdy kolejny wyglądał tak samo. Jedynie różniły się kolorami kap na łóżku. W każdym z pokoi było coś zielonego. Wróciłam do Diega. Skierowaliśmy się wzdłuż korytarza.
- A tu.. - Otworzył białe drzwi na jego końcu. - A tu jest sypialnia. Oczywiście jak będziesz się czuła skrępowana. Wiesz dzieleniem łóżka, to mogę sypiać w jednym z pokoi gościnnych - uśmiechnął się.
- Nie, w porządku - lekko się zarumieniłam.
Przekroczyłam próg. Na środku stało wielkie łóżko z baldachimem, a po jego obu stronach stały stoliki nocne. Jak w małżeństwie, pomyślałam. Na przeciwko łóżka stała toaletka obładowana przeróżnymi flakonikami perfum, a na szafeczce leżały kosmetyki, których nigdy wcześniej nie używałam.
- Alice nie wiedziała jakie lubisz perfumy, ani jakich kosmetyków używasz, więc kupiła chyba wszystko co można było kupić - roześmiał się nadal stojąc w progu. Stał tam lekko oparty o framugę drzwi jakby go nic nie przerażało, nie obchodziło.
Zatkało mnie.
- O mój boże..
- Jeszcze tego nie mów - podszedł do drzwi, których wcześniej nie zauważyłam. - Podejdź.
Otworzył je na całą szerokość wykonując gest ręką jak jakiś hotelowy lokaj.
- A to jest garderoba.
Po jednej stronie ściany, były szafy Diega, a po drugiej moje. Po środku stała ogromna kanapa. Coś szuję, że skończy marnie, pod kupą rzeczy, którą tam rzucę w przyszłości.
- Ooo, lepiej umów sprzątaczkę.
Szczęśliwy wybuchł śmiechem.
- To już załatwione. A tak w ogóle to za godzinę przyjedzie Alice, w porządku?
Kiwnęłam głową nadal wpatrzona w to piękne wnętrze.
Szybko do mnie podszedł i czule mnie pocałował.
- A teraz wybieraj ciuchy i leć się myć, a ja przygotuję coś do jedzenia i naszykuję jakiś film, okey?
- Super.
Wyszedł, a ja wzięłam głęboki oddech zamykając oczy. Po chwili je otworzyłam. Rozejrzałam się. Znowu je zamknęłam. Uszczypnęłam się.
- Au!
Otworzyłam oczy.
- Nie, to nie sen.
- To może ja pójdę na górę się ubrać, a ty w tym czasie idź się odświeżyć już w normalnej łazience - uśmiechnął się lekko przechylając głowę. - Ale z tego co widzę, to już się z tym uporałaś. Natalia, czemu ty u licha jesteś cała mokra?
- Ah, no bo ja... Poniosło mnie odrobinkę i zaliczyłam małą kąpiel w morzu, ale skorzystam z "normalnej" łazienki - uśmiechnęłam się. - Zapomniałabym. Ten dom. Ten teren. Jest wspaniale.
Wziął mnie w ramiona. Czułam jego napięte ramiona. Ciało to on ma, pomyślałam.
- Jeszcze nie, ale będzie.
Uśmiechnęłam się.
- Chodź ze mną na chwilę - owinął mnie swoim ręcznikiem, który był przesiąknięty jego zapachem.
Weszliśmy na górę trzymając się za ręce.
- Tu jest łazienka - wskazał drzwi po prawej. Skierował się na lewo. - Tu są pokoje gościnne.
Zajrzałam do środka i aż mnie zatkało. Wszystko idealne. Wielkie łóżka przy ogromnym oknie, a na ścianie na przeciwko niego telewizor. Każdy kolejny wyglądał tak samo. Jedynie różniły się kolorami kap na łóżku. W każdym z pokoi było coś zielonego. Wróciłam do Diega. Skierowaliśmy się wzdłuż korytarza.
- A tu.. - Otworzył białe drzwi na jego końcu. - A tu jest sypialnia. Oczywiście jak będziesz się czuła skrępowana. Wiesz dzieleniem łóżka, to mogę sypiać w jednym z pokoi gościnnych - uśmiechnął się.
- Nie, w porządku - lekko się zarumieniłam.
Przekroczyłam próg. Na środku stało wielkie łóżko z baldachimem, a po jego obu stronach stały stoliki nocne. Jak w małżeństwie, pomyślałam. Na przeciwko łóżka stała toaletka obładowana przeróżnymi flakonikami perfum, a na szafeczce leżały kosmetyki, których nigdy wcześniej nie używałam.
- Alice nie wiedziała jakie lubisz perfumy, ani jakich kosmetyków używasz, więc kupiła chyba wszystko co można było kupić - roześmiał się nadal stojąc w progu. Stał tam lekko oparty o framugę drzwi jakby go nic nie przerażało, nie obchodziło.
Zatkało mnie.
- O mój boże..
- Jeszcze tego nie mów - podszedł do drzwi, których wcześniej nie zauważyłam. - Podejdź.
Otworzył je na całą szerokość wykonując gest ręką jak jakiś hotelowy lokaj.
- A to jest garderoba.
Po jednej stronie ściany, były szafy Diega, a po drugiej moje. Po środku stała ogromna kanapa. Coś szuję, że skończy marnie, pod kupą rzeczy, którą tam rzucę w przyszłości.
- Ooo, lepiej umów sprzątaczkę.
Szczęśliwy wybuchł śmiechem.
- To już załatwione. A tak w ogóle to za godzinę przyjedzie Alice, w porządku?
Kiwnęłam głową nadal wpatrzona w to piękne wnętrze.
Szybko do mnie podszedł i czule mnie pocałował.
- A teraz wybieraj ciuchy i leć się myć, a ja przygotuję coś do jedzenia i naszykuję jakiś film, okey?
- Super.
Wyszedł, a ja wzięłam głęboki oddech zamykając oczy. Po chwili je otworzyłam. Rozejrzałam się. Znowu je zamknęłam. Uszczypnęłam się.
- Au!
Otworzyłam oczy.
- Nie, to nie sen.
Aaaawww! Cudowny rozdział. :) Nat. wreszcie promienieje ze szczęścia, które powinno trwać w nieskończoność. Ajajaj.pewnie Nat. czuje się jak w bajce. :D Jak ja lubię tu zaglądać, nawet sobie nie wyobrażasz. :*
OdpowiedzUsuńDieeeeeego! Ja nadal czekam, a Ty się wymigujesz od wyjaśnień xD
Niecierpliwie czekam na kolejny rozdzialik. :* Pozdrawiam / Ala
PS. Ładny szablon, (wiem, wiem szybka jestem xD), dopiero teraz to mówię, bo prędzej zaglądałam na Twojego bloga z telefonu i tam nie był widoczny, a teraz widzę go w całej okazałości na kompie. Naprawdę fajny. :*
A Diego dalej milczy :(
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału - bardzo podobają mi się opisy domu. Chyba mam jakąś słabość do tego typu rozdziałów :D
Słowa chłopaka dotyczące dzielenia sypialni były z lekka niezręczne. To znaczy, stawiały Nati w dość niekomfortowej sytuacji. No bo co mu miała odpowiedzieć?
Ale to jedyne zastrzeżenie :) Ja to ja, czasem muszę się poczepiać ;)
Pozdrawiam!
Nat musi przycisnąć go do ściany, żeby w końcu wszystko wyjaśnił
OdpowiedzUsuńUwielbiam, jak opisujesz wnętrze domu lub ogród, las, cokolwiek :) Ten dom jest wielki! Już wyobrażam sobie ich wielką sypialnię :D Diego jest wspaniały. Mało który chłopak zapytałby się, czy dziewczyna chce z nim spać.
"Jak w małżeństwie" och :) Na pewno kiedyś nim będą, ale teraz to nie jest ważne.
Czekam na kolejny i pozdrawiam :)