18 stycznia, 2014

rozdział czterdziesty siódmy.

- Ale gdzie my idziemy? - zapytałam.
Pewnie jestem czerwona jak burak, pomyślałam.
- Na plaże. Jest piękna pogoda, idziemy się zabawić. Aaa i zapomniałam wam powiedzieć, robimy imprezę wieczorem.
Szeroko otworzyłam oczy, spojrzałam na Diega. Wzruszył ramionami.
- Idź stąd i daj nam spokój, Natalia dopiero wróciła ze szpitala, a ty chcesz ją męczyć.
- Ty się lepiej nie odzywaj. Hormony w tobie buzują i najchętniej cały dzień byś się obściskiwał. Nie masz głosu. Nat, co sądzisz?
- Brzmi fajnie. Tyle, że kto na tę imprezę przyjdzie?
- A czy to ważne? - Roześmiała się. - Dobra! Zbierać się i idziemy!
Alice wyszła.
Posłusznie wstałam i pociągnęłam za sobą Diega.
- Chodź i nie marudź.
- Dobra, dobra.
Weszliśmy do garderoby.
Diego od razu wyciągnął szorty.
- Emm, Diego? Ja nie mam stroju...
- Masz. Alice wszystko kupiła. W dolnej szufladzie powinnaś znaleźć - wskazał na szafę po drugiej stronie garderoby.
Zatkało mnie. Ja tego nie założę. Jak ja w tym będę wyglądać. Czarny i chyba o wiele za duży stanik i wycięte gatki. Opuściłam zrezygnowana głowę.
- Idę to przymierzyć - machnęłam strojem w stronę Diega.
- Leć - uśmiechnął się.
Oparłam się plecami o drzwi łazienki. Głęboko odetchnęłam.
Stanęłam przed lustrem już całkowicie ubrana, jeśli można to tak nazwać. Okazało się, że strój idealnie na mnie pasuje..
Zaokrągliłam się w pewnych miejscach czego nie zauważyłam przez to wychudzone ciało. Mimo wszystko to co ma być widoczne jest takie. Wróciłam do garderoby ubrana jedynie w strój ignorując zakłopotanie. Narzuciłam na siebie luźną koszulkę i czarne cichobiegi.
- Idziemy? - Zapytałam.
- Pewnie ślicznotko - przytulił mnie mocno do siebie. - Pamiętaj żeby się nie przejmować tymi komentarzami Alice, gada tak tylko żeby mi dopiec.
- Słyszę cię kretynie! - Dobiegł nas jej głos.
- Już idziemy nie musisz za nami łazić - Diego chwycił mnie za dłoń.
Alice wyglądała oszałamiająco. Wszystkie dziewczyny w szkole zazdrościły jej figury. Teraz już wiem dlaczego. Długie, szczupłe nogi. Płaski brzuch, a włosy miała związane w kucyka. Teraz jest jeszcze częściowo ubrana. Mam na myśli, że ma tylko krótkie spodenki i buty no i stanik od kostiumu. Co Diego robił ze mną, jeśli tyle czasu miał pod nosem taką laskę.
- Gotowi?
- Tak - odpowiedzieliśmy z Diegiem w tym samym czasie.
U w i e l b i a  j a k  w s z y s c  y  r o b i ą  t o  c o  m ó w i.   S z e f o w a   s i ę   z n a -  l a z ł a - usłyszałam jego głos.
Zachichotałam. Spojrzałam na niego, przewrócił oczami.
- Przestań mnie obgadywać w myślach. Nie wiem po co ja cie uczyłam tej sztuczki - oburzyła się Alice.
Wybuchłam śmiechem. Diego mnie puścił i zarzucił jej rękę na ramię.
- Nie denerwuj się... Terrorystko.
- Zamknij się w końcu!
Niczym rodzeństwo, pomyślałam.

2 komentarze:

  1. Ich kłótni są zabawne. Naprawdę niczym rodzeństwo i wcale bym się nie zdziwiła, gdyby się okazało, że naprawdę nim są.
    Cóż ja więcej mogę pisać? Pomysł z imprezą trochę mnie zaskoczył, ponieważ ja też nie wiem kogo oni mogli by zaprosić .

    OdpowiedzUsuń
  2. Alice i Diego rządzą!!! Kocham te ich kłótnie <3 Nie, kłótnie to zbyt duże słowo. Raczej sprzeczki. Bez względu na określenie - są GENIALNE!
    Nati zastanawia się dlaczego Diego wybrał ją, a nie Alice? Odpowiedź jest prosta: bo Alice jest dla niego jak siostra. Zresztą - miłość nie wybiera ;)

    OdpowiedzUsuń