07 stycznia, 2014

rozdział trzydziesty siódmy.

Przekraczając próg wiedziałam, że już nie ma odwrotu. Usłyszałam delikatne kliknięcie drzwi aż podskoczyłam na ten dźwięk.
- Już po wszystkim – wyszeptał Diego.
Uśmiechnęłam się.
- Niee, to dopiero początek, zobaczysz.
Na parkingu stał tylko jeden samochód. Nieco dalej niż przy samych drzwiach no ale jednak.
Pojazd był ogromny, rzucający się w oczy. Nie ukrywam, że się uśmiechnęłam na widok tego auta.
- Wszystko gra? - Diego roześmiał się biorąc mnie w ramiona.
- Tak, tylko jak chcesz uciec w tym czymś. Tak wielkim, pięknym i... No nie wiem, nowym samochodem. I jeszcze pewnie Chris poleci po resztę lekarzy i po ochroniarzy. Właśnie...
Otworzyłam szeroko oczy i chwyciłam Diega za rękę.
- Musimy się spieszyć, nie damy rady stąd uciec jeśli szybko się stąd nie wyniesiemy.
Usłyszałam jego donośny śmiech. Uniosłam zdziwiona brew.
- Z tym nie będzie problemu. Nikt tu nie przyjdzie.
- Ale jak to? - szeroko otworzyłam oczy. - A zresztą nieważne i tak mi pewnie nic nie powiesz.
Zbliżył się do mnie.
- Zgadłaś.
Szybko mnie pocałował w nos. Radośnie się roześmiałam. Odwróciłam się od niego podchodząc do ślicznego samochodu.
- Cóż to za cudeńko?
Przejechałam po napisie 'KIA'.
- Tylko się nie śmiej, okey?
Kiwnęłam głową nadal wpatrując się w samochód.
- To KIA S O R E N T O.
- Hahahahahahahahaha, ty tak na serio? To moje nazwisko, zdajesz sobie z tego sprawę, prawda?
- Jak mógłbym nie wiedzieć jak ma na nazwisko moja dziewczyna. Ale nie mogłem się oprzeć już drugiemu cudu pod tą nazwą.
Spojrzałam mu w twarz czując jak wypływa mi szkarłatny rumieniec na twarz.
Chwyciłam go za szyję mocno przytulając.
- Dziękuję ci za wszystko – szepnęłam.
Delikatnie mnie pocałował.
- Już ci mówiłem, że nie masz za co – uśmiechnął się. - Jedziemy?
Kiwnęłam głową splatając swoje palce z jego.
W samochodzie kojąco pachniało. Był to zapach jeden z tych intensywnych, ale nie męczących. Możliwe, że był to orzech z nutką cynamonu? Jak w domu. Nie wiem, właśnie tak mi się to skojarzyło. Choć zaraz się zganiłam za tę myśl. Samochód Diega nie mógł kojarzyć mi się z domem. To było nie na miejscu.
- Gotowa?
Kiwnęłam energicznie głową.
Silnik cichutko odpalił. Samochód zadrżał.
- Gdzie jedziemy? - zapytałam.
- A gdzie chcesz się wybrać? - odpowiedział pytaniem.
Wzruszyłam ramionami.
- Wiesz, myślałem o takiej melinie na przedmieściach, ale jak masz inny pomysł to słucham – mrugnął do mnie.
Uderzyłam go zadziornie w ramię.
- Pytam serio..
- Co powiesz o San Francisco?
Szeroko otworzyłam oczy.
- Jaja sobie robisz?
- No nie, myślałem o Denver albo o Santa Fe. Ale to chyba za daleko od LA, nie sądzisz?
- Tak! Tak właśnie sądzę! A teraz takie pytanko... Jak ty chcesz tam wyżyć?
- Będziesz śpiewać na ulicy – zaśmiał się. - Z tego co słyszałem to nieźle śpiewasz.. Jak to było? Ah tak, I'll never stop until you're mine, I can wait forever till the end of time.
- Nienawidzę cię – roześmiałam się.

- Ja ciebie też – uśmiechnął się.

7 komentarzy:

  1. Aaale słoodko! :) Diego, niecierpliwię się! hahaha Gdzie są wyjaśnienia, tych wszystkich sekretów? xD Czekam na rozwój wydarzeń! :* Pozdrawiam
    Ala

    OdpowiedzUsuń
  2. Na początku bałam się, jak oni sobie dadzą radę, ale teraz wiem, że sobie poradzą. Najważniejsze, że są razem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten samochód mnie rozbroił. Nie ma to jak jeździć autem, które nazywa się tak jak jego dziewczyna!!! Diego nad wszystkim panuje, a przynajmniej mam taką nadzieję. Boże, Nati na pewno ulżyło, gdy opuściła szpital. No Diego, no Alice - teraz się tłumaczcie xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak dokładnie sama się śmiałam z tym samochodem. Mi też by ulżyło ;)
      Oj tak czekam na te wyjasnienia hahah

      Usuń
  4. Hahahaha :D Auto - świetne XD Końcówka słodka ''Nienawidzę cię'', a ja ''Tak na peno... mhm'' :D Czekamy teraz na wyjaśnienia Diego. ;)

    OdpowiedzUsuń