Przekraczając
próg wiedziałam, że już nie ma odwrotu. Usłyszałam delikatne
kliknięcie drzwi aż podskoczyłam na ten dźwięk.
-
Już po wszystkim – wyszeptał Diego.
Uśmiechnęłam
się.
-
Niee, to dopiero początek, zobaczysz.
Na
parkingu stał tylko jeden samochód. Nieco dalej niż przy samych
drzwiach no ale jednak.
Pojazd
był ogromny, rzucający się w oczy. Nie ukrywam, że się
uśmiechnęłam na widok tego auta.
-
Wszystko gra? - Diego roześmiał się biorąc mnie w ramiona.
-
Tak, tylko jak chcesz uciec w tym czymś. Tak wielkim, pięknym i...
No nie wiem, nowym samochodem. I jeszcze pewnie Chris poleci po
resztę lekarzy i po ochroniarzy. Właśnie...
Otworzyłam
szeroko oczy i chwyciłam Diega za rękę.
-
Musimy się spieszyć, nie damy rady stąd uciec jeśli szybko się
stąd nie wyniesiemy.
Usłyszałam
jego donośny śmiech. Uniosłam zdziwiona brew.
-
Z tym nie będzie problemu. Nikt tu nie przyjdzie.
-
Ale jak to? - szeroko otworzyłam oczy. - A zresztą nieważne i tak
mi pewnie nic nie powiesz.
Zbliżył
się do mnie.
-
Zgadłaś.
Szybko
mnie pocałował w nos. Radośnie się roześmiałam. Odwróciłam
się od niego podchodząc do ślicznego samochodu.
-
Cóż to za cudeńko?
Przejechałam
po napisie 'KIA'.
-
Tylko się nie śmiej, okey?
Kiwnęłam
głową nadal wpatrując się w samochód.
-
To KIA S O R E N T O.
-
Hahahahahahahahaha, ty tak na serio? To moje nazwisko, zdajesz sobie
z tego sprawę, prawda?
-
Jak mógłbym nie wiedzieć jak ma na nazwisko moja dziewczyna. Ale
nie mogłem się oprzeć już drugiemu cudu pod tą nazwą.
Spojrzałam
mu w twarz czując jak wypływa mi szkarłatny rumieniec na twarz.
Chwyciłam
go za szyję mocno przytulając.
-
Dziękuję ci za wszystko – szepnęłam.
Delikatnie
mnie pocałował.
-
Już ci mówiłem, że nie masz za co – uśmiechnął się. -
Jedziemy?
Kiwnęłam
głową splatając swoje palce z jego.
W
samochodzie kojąco pachniało. Był to zapach jeden z tych
intensywnych, ale nie męczących. Możliwe, że był to orzech z
nutką cynamonu? Jak w domu. Nie wiem, właśnie tak mi się to
skojarzyło. Choć zaraz się zganiłam za tę myśl. Samochód Diega
nie mógł kojarzyć mi się z domem. To było nie na miejscu.
-
Gotowa?
Kiwnęłam
energicznie głową.
Silnik
cichutko odpalił. Samochód zadrżał.
-
Gdzie jedziemy? - zapytałam.
-
A gdzie chcesz się wybrać? - odpowiedział pytaniem.
Wzruszyłam
ramionami.
-
Wiesz, myślałem o takiej melinie na przedmieściach, ale jak masz
inny pomysł to słucham – mrugnął do mnie.
Uderzyłam
go zadziornie w ramię.
-
Pytam serio..
-
Co powiesz o San Francisco?
Szeroko
otworzyłam oczy.
-
Jaja sobie robisz?
-
No nie, myślałem o Denver albo o Santa Fe. Ale to chyba za daleko
od LA, nie sądzisz?
-
Tak! Tak właśnie sądzę! A teraz takie pytanko... Jak ty chcesz
tam wyżyć?
-
Będziesz śpiewać na ulicy – zaśmiał się. - Z tego co
słyszałem to nieźle śpiewasz.. Jak to było? Ah tak, I'll
never stop until you're mine, I can wait forever till the end of
time.
-
Nienawidzę cię – roześmiałam się.
-
Ja ciebie też – uśmiechnął się.
Aaale słoodko! :) Diego, niecierpliwię się! hahaha Gdzie są wyjaśnienia, tych wszystkich sekretów? xD Czekam na rozwój wydarzeń! :* Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAla
Jeszcze nie czas na nie ;)
UsuńPozdrawiam ;*
Na początku bałam się, jak oni sobie dadzą radę, ale teraz wiem, że sobie poradzą. Najważniejsze, że są razem :)
OdpowiedzUsuńTez tak sadze ;)
UsuńTen samochód mnie rozbroił. Nie ma to jak jeździć autem, które nazywa się tak jak jego dziewczyna!!! Diego nad wszystkim panuje, a przynajmniej mam taką nadzieję. Boże, Nati na pewno ulżyło, gdy opuściła szpital. No Diego, no Alice - teraz się tłumaczcie xD
OdpowiedzUsuńTak dokładnie sama się śmiałam z tym samochodem. Mi też by ulżyło ;)
UsuńOj tak czekam na te wyjasnienia hahah
Hahahaha :D Auto - świetne XD Końcówka słodka ''Nienawidzę cię'', a ja ''Tak na peno... mhm'' :D Czekamy teraz na wyjaśnienia Diego. ;)
OdpowiedzUsuń