22 stycznia, 2014

rozdział pięćdziesiąty.

Leżałam z zamkniętymi oczami czując oddech Diega na swoim karku.
- Nie opalisz się nic a nic w takiej pozycji.
Oparłam się na ramieniu unosząc brew.
- W porządku.
Odsunęłam się od niego kładąc się na plecach już całkowicie samotna. Usłyszałam jak Diego się przemieszcza.
- Po co tu przyszedłeś? - Uchyliłam oko.
- Bo jesteś moja, a nie tej plaży - zarzucił mi rękę na brzuch.
- Zostaw mnie bo się nie opale - odsunęłam się o kolejny kawałek.
Diego przeturlał się w moją stronę opierając się na dłoni.
- No hej - mrugnął do mnie.
Wybuchnęłam śmiechem.
- Uwielbiam cię!
Ponownie oparłam się o jego klatkę piersiową.
Zaczęłam nucić "It's gonna be me"  zamknęłam oczy delektując się tą chwilą. Poczułam jak Diego zaczął drżeć, podniosłam się ochraniając oczy przed Słońcem. Śmiał się.
- Zamknij się - zarumieniłam się.
- Nie, przepraszam. Pięknie śpiewasz - wybuchnął śmiechem.
- Diego? Wiesz te wszystkie wampiry i wilkołaki w książkach, no nie? - Nerwowo zaczęłam przesypywać piasek z ręki do ręki. - I tam jest zawsze jakaś siła wyższa, wiesz.. Próbują unieszkodliwić głównych bohaterów.. W tej bajce też ktoś taki jest?
Spojrzałam mu w oczy. Diego zesztywniał.
- Są tacy "ludzie". Ale nie mają za co nas unieszkodliwić ja już mam karę, skończę ją i wszystko już będzie w całkowitym porządku. Nie martw się - chwycił mnie za rękę i zostawił na niej pocałunek niczym dżentelmen.
- Wiem, że będzie w porządku, bo to ty załatwisz - uśmiechnęłam się.
- Alice pewnie przygotowuje dom na wieczór - Diego przejechał dłonią po włosach. - Jak ja już chcę żeby wróciła do LA.
Zachichotałam.
- Jesteś okropny.
- Tak sobie myślałem. Idziemy na jakieś studia? Alice pewnie puściła na facebook'u informacje o imprezie więc pewnie dużo studenciaków będzie więc kogoś możemy poznać. Co o tym sądzisz?
- Nie wiem czy nie zapomniałeś, ale ja niedawno skończyłam siedemnaście lat.
Uniósł brew.
- Według Pani dowodu powinna Pani mieć dwadzieścia jeden lat, czyżby fałszywka? Zaraz zadzwonię na 911 i się skończy - poważnie powiedział.
- A no tak.
- To jak?
- Idziemy na studia - lekko go pocałowałam.
Godzinami leżeliśmy na piasku całując się na zmianę z gadaniem o wszystkim i o niczym. Przez te parę dni naszej znajomości stał się dla mnie o wiele bliższy niż ktoś kiedykolwiek był. Nie dość, że był moim chłopakiem to także moim przyjacielem. Więź emocjonalna jest równie ważna jak fizyczna, a my mamy oby dwie strasznie silne.
Zadrżałam. Zrobiło się już dość chłodno, a Słońce już powoli chyliło się ku zachodowi.
- Wracamy? - Zapytał.
- Już chyba najwyższy czas i pora.
Powoli skierowaliśmy się w stronę domu. Robiło się ciemno, a przy ścieżce były małe światełka oświetlające drogę.
Spojrzałam pytająco na Diega. Wzruszył ramionami.
- To nie moja sprawka.
Z oddali słyszeliśmy muzykę dochodzącą z domu. Przy furtce stanęliśmy jak wryci.
Pełno ludzi bawiło się w najlepsze w ogrodzie i w środku domu.
- Alisson! - Krzyknął Diego.

3 komentarze:

  1. Już się nie mogę doczekać aż Alice dostanie opierdziel ;) (i teraz właśnie przypomniał mi się film "Project X" który kiedyś oglądałam :D)
    Uwielbiam Diego i Nat. Są tacy romantyczni i zabawni zarazem :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku ja chce nastepny!!!!! Przeczytalam calego twojego bloga w jakies 2 godzinki i sie zakochalam :) Masz talent i swietnie piszesz. Zycze weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję, już jutro się pokaże kolejny rozdział ;)

      Usuń