13 stycznia, 2014

rozdział czterdziesty drugi.

Osunęłam się na podłogę po drzwiach łazienki, które właśnie zamknęłam. Złapałam się za głowę. Co teraz będzie? Teraz jest wspaniale, ale co będzie za parę dni, tygodni? A co z mamą, Chris'em na pewno zgłosili już moje zaginięcie. I to, że widziano mnie z Diegiem. Nasze zdjęcia pewnie są w telewizji i gazetach! Jak nas znajdą to przecież zgnijemy na komisariacie, bo nie zamkną nas, prawda? Mamy tylko siedemnaście lat..
- Spokojnie.. Diego na pewno ma jakiś plan. Na pewno. Musi mieć.
Powoli ściągnęłam z siebie mokre ubrania i stanęłam przed lustrem. Spojrzały na mnie wielkie, zmęczone oczy na wychudzonej twarzy. Łopatki odstawały. Muszę trochę nabrać ciała, pomyślałam. Włosy w posklejanych przez wodę stronkach, sięgały mi tuż pod piersiami. 
- Nie, nie, nie. Coś trzeba z tym zrobić.
Uchyliłam drzwi.
- Diego?! Są w tej łazience jakieś porządne nożyczki?! - Krzyknęłam.
- Chcesz się zabić?! - Usłyszałam jego głos z dołu. 
Przewróciłam oczami.
- Nie! Uspokój się!
- Tylko pytam! A nożyczki powinny być pod umywalką! 
Zamknęłam drzwi na klucz. Obróciłam się i zdałam sobie sprawę, że dziesięć minut byłam tak skupiona na sobie, że nie zauważyłam piękna tej łazienki. Cała była w kafelkach. Już nie mówię o jej wielkości, bo była ogromna. Lustro było do połowy ściany. Po drugiej stronie był ogromny prysznic. Cała drużyna football'u zmieściłaby się w tej kabinie. Po prawej znajdowała się przestronna wanna. Obok stała szafa. Podeszłam by ją otworzyć. No tak.. Ręczniki, mnóstwo  d r o g i c h kosmetyków. Różowe i czarne maszynki, roześmiałam się na ten widok. Chwyciłam szybko jedną z nich, szampon, balsam, żel pod prysznic i mięciutki ręcznik.
Odkręciłam letnią wodę. Zaczęła powoli po mnie spływać. Jęknęłam z rozkoszy.
- Dobra, czas się za siebie wziąć - spojrzałam na klamoty, które tu wniosłam.
Przetarłam lustro ręką by zobaczyć swoją twarz. Lepiej, lepiej. Twarz miałam zarumienioną od nagrzanej wody. Wyciągnęłam nożyczki i jednym ruchem ścięłam je do obojczyków. Nie wiem dlaczego to zrobiłam. Może potrzebuję zmiany? Wysmarowałam się balsamem i umyłam zęby.
Już niemal gotowa przeszłam do sypialni. Usiadłam przy toaletce. Każde z perfum powąchałam i co dziwne wszystkie przypadły mi do gustu. Wzięłam pierwsze lepsze i spsikałam ciało i nadgarstki. Na szafce znalazłam jakiś tusz. Nie mam pojęcia co to za marka. Szybko pociągnęłam nim rzęsy, a na usta nałożyłam najzwyklejszą pomadkę. 
Na szczycie schodów wzięłam głęboki wdech. Nie wypuszczę tego powietrza do momentu zejścia na dół. 
Raz. Dwa. Trzy. A jak mu nie przypadnę do gustu? Jestem za chuda, a włosy to jakaś masakra. Nie podobają mi się.
Stanęłam za stołem barowym. W całej kuchni unosił się piękny zapach. 
- Zaraz będzie gotowe - odwrócił się.
Szeroko otworzył oczy, a ja poczułam jak ucieka ze mnie powietrze.
- Czemu ścięłaś wło... 
- Musimy pogadać - założyłam ręce na piersi. 

4 komentarze:

  1. Nie rozumiem Natalii. Ścięła włosy, bo jej się nie podobały i teraz też jej się nie podobają.
    Ja od samego początku zadaję sobie pytanie, jak to teraz będzie. Miejmy nadzieję, że ich nie znajdą, a to jest prawdopodobne, ponieważ dom Diega jest na "odludziu" XD
    Liczę, że Nati chce teraz posłuchać wytłumaczenia Diega. Ciekawe, co chłopak jej powie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na jej miejscu też bym chciała posłuchać.
      A z tymi włosami to kobieta zmienną jest. ;)

      Usuń
  2. No to może w końcu Nati wymusi na nim jakieś wyjaśnienia. W końcu!

    Ścięcie włosów? A może to właśnie jakieś symboliczne przejście ze starego życia do nowego, z Diego u boku? :)

    Ich rozmowa była piękna - ona pyta o nożyczki, a on: Chcesz się zabić? GENIUSZ xD

    Właśnie zaczęłam się zastanawiać jak czuje się mama Natalii, gdy jej córka uciekła z psychiatryka...

    OdpowiedzUsuń
  3. Stanowcza Natalia - to jest to! :) Jejku, jq bym w życiu sama noe dotknęła nożyczek, w celu podcięcia włosów na głowie. NEVER. Bałabym się rezultatu swojej pracy. :]
    Diego, mam nadzieję, że w końcu nadszedł ten moment, moment wyjaśnień. :* Już się nie wymiguj! :>
    Ale się uzależniłam od tego bloga, aż się boję pomyśleć, że niedługo może nastąpić jeego koniec... <3 Pozdrawiam ciepło! :*
    Ala

    OdpowiedzUsuń