P
r o s z ę c i ę... M o ż e n i e b ę d z i e i d e a l n i e.
A l e d a m y r a d ę. P e w n e g o d n i a w r ó c i m y.
O b i e c u j ę c i t o. A l e t e r a z c h o d ź z e m n
ą. B ę d z i e s z b e z- p i e c z n a – cicho obiecał
Diego.
W
oczach pojawiły mi się łzy.
-
Ale ja nie dam rady. Jestem za słaba, nie poradzę sobie w jakimś
nowym miejscu.
D
a s z r a d ę. A r a c z e j d a m y, b o b ę d z i e m y r
a z e m.
I
co ja mam teraz robić? Alarm dalej wył. Nim zdążyłam pomyśleć
chwyciłam torby i rzuciłam się do biegu, klnąc na swoją głupotę.
Nie przejmowałam się zbytnio zamykaniem drzwi. Jedynie obróciłam
się by sprawdzić czy jest czysto.
Stanęłam
jak wryta. Jakieś pięć metrów ode mnie stała blondyna.
Uśmiechała się.
-
Powodzenia – krzyknęła.
Kiwnęłam
głową i otworzyłam drzwi wyjścia ewakuacyjnego na całą
szerokość.
Popatrzyłam
w dół i aż mnie zemdliło czeka mnie bieg na sam dół. Cztery
piętra. Teraz przydałyby mi się skrzydła ze snu. Nie męcząc się
znalazłabym się na dole. Usłyszałam krzyki. Zaczęłam zbiegać.
Jeden. Dwa. Trzy. Cztery. I co teraz z nami będzie? Cały czas
będziemy, uciekać? Nie mogę złapać tchu, a co jeśli w tym nowym
życiu będzie tak samo? Jeśli będą schody, a mi zabraknie tchu i
się poddam... Co wtedy? Sto jeden. Sto dwa. Sto trzy. Sto cztery.
Zgięłam się wpół. O nieee. Muszę zacząć biegać. Ruszyłam
dalej. A jeśli on czegoś ode mnie oczekuję? To znaczy wiecie o co
mi chodzi... T e g o. To się kolega zdziwi. Będziemy tam na
moich zasadach. To znaczy na jego, ale moje zdanie też ma się
liczyć. Dwieście trzy. Dwieście cztery. Dwieście pięć. Dwieście
sześć. To już chyba koniec. Przyspieszyłam. Już tak nie wiele
mnie dzieli od samochodu. Od Diega. Od wolności. Mam nadzieję, że
nadal na mnie czeka.
-
Diego? Jesteś tam nadal czy już odjechałeś?
N
a d a l n a c i e b i e c z e k a m, w i e d z i a ł e m, ż e
p r z y j d z i e s z – powiedział z ulgą.
Uśmiechnęłam
się.
-
Jestem już parę schodków od drzwi.
Przedostatni.
Ostatni. Zatrzymałam się by uspokoić oddech i odrobinę się
doprowadzić do porządku. Poprawiłam włosy i wzięłam głęboki
oddech.
-
Co pani Natalia tu robi? - usłyszałam za sobą męski głos.
Poczułam
rękę na ramieniu. Przerażona się odwróciłam.
-
Chris...
-
Tak to ja. Nie powinno cię tu być. Wracaj ze mną na górę.
-
Nie.. - wyjąkałam.
Zaczęłam
się wycofywać w stronę drzwi.
-
Natalia... Musisz tu zostać. Jesteś chora. A przed chwilą był
tego jawny dowód. Mówisz sama do siebie.
-
Nie – uśmiechnęłam się.
Złapał
mnie za ramiona.
-
Zostaw mnie! Nie dotykaj mnie! Zabieraj te łapy! - Krzyczałam.
Diego
gdzie jesteś? - Gorączkowo myślałam.
Nagle
drzwi się otworzyły z impetem.
-
Puść ją – mój wybawca wypowiedział te słowa takim tonem,
którego nigdy wcześniej u niego nie słyszałam.
Chris
się chyba przestraszył.
-
Nie – wyjąkał.
Diego
podszedł bliżej.
-
Powiedziałem żebyś ją puścił – warknął.
Lekarz
potrząsnął głową.
-
Nie? - Zapytał zaskoczony Diego – Jesteś tego absolutnie pewny?
-
Tak.
Z
r ó b c o ś ż e b y p o l u z o w a ł u ś c i s k i s i ę
s c h y l, o k e y? -
Usłyszałam głos Diega.
Szybko
kiwnęłam głową. Obracając ją by ugryźć Chrisa w rękę nadal
trzymającą mnie w mocnym uścisku, który nagle zelżał. Udało
się. Wyrwałam się i od razu schyliłam głowę by usłyszeć jak
coś się łamie. Zauważyłam jak z twarzy Chris'a tryska strumień
czerwonej krwi. Ten gruchot to był chyba jego nos. Facet trzymał
się właśnie za niego i strasznie jęczał. Diego przymierzał się
do kolejnego ciosu, złapałam go za rękę.
-
Zostaw go już – wyszeptałam.
Chwilę
przyglądał mi się w milczeniu, po czym chwycił lekarza za głowę
wpatrując mu się w oczy. Po chwili wziął mnie w ramiona i
pocałował mnie we włosy.
-
Wszystko w porządku?
-
Teraz tak – odpowiedziałam – Co ty przed chwilą robiłeś?
-
Nic ważnego – uśmiechnął się i chwycił mnie za rękę. -
Chodźmy już.
Diego :o
OdpowiedzUsuńJednym tchem przeczytałam ucieczkę schodami w dół. Nie mogłam się oderwać.
A to z Chris'em i złamanym nosem?
I jeszcze ten pocałunek we włosy.
Wspaniały rozdział.
PS: Dziękuję za komentarz u mnie, poinformuję Cię o rozdziale, a jeśli możesz też informuj mnie o swoim. :)
Dziękuję.
UsuńA co do informacji to rozdziały pojawiają się codziennie to nie wiem czy nadal cię informować?
W takim razie zaobserwuję bloga, będę wtedy wiedziała o kiedy dodajesz post. :)
UsuńW porządku, ja dodaję twojego nowego bloga żeby być na bieżąco od początku ;)
UsuńSama już nie wiem, co byłoby dla Natalii lepsze. Z jednej strony przebywała w okropnym miejscu, a z drugiej nie wie, jak będzie wyglądać teraz, to życie z Diegiem.
OdpowiedzUsuńTego nie wie chyba nawet sama Natalia...
UsuńNareszcie uciekła! W końcu! Ileż można to znosić. Ciekawe jak będzie wyglądało jej życie z Diego. W końcu wszystko się zmieni... Naprawdę, Nati dużo ryzykuje...
OdpowiedzUsuńPodoba mi się scena z Chrisem. Nie masz pojęcia jak lubię takich porywczych chłopców ;)
Pozdrawiam!
Jesteś wielka! :* Znów zmiana akcji. Jak ja nie lubię Chrisa! Straszny jest ten gość, niby "lekarz". :> Aaaa ta pielęgniarka chyba tak podtrzymała Nat. na duchu, żeby się nie zawahała i uciekła. :D Diego, czekam na wyjaśnienia! :D Już się nie wywiniesz i będziesz nam musiała zdradzić jego seeeekrety. :) Już nie mogę się doczekać. <3 Świetny jest ten rozdział! I znów ten efekt 'wow'. I znowu tego się nie spodziewałam. :* Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAla
To chyba dobrze ze jest ten efekt xd
UsuńNo niestety nie bede was juz mlgla trzymac w niepewnosci ;(
Dziekuje za mile slowa i pozdrawiam ;*