06 stycznia, 2014

rozdział trzydziesty szósty.

P r o s z ę c i ę... M o ż e n i e b ę d z i e i d e a l n i e. A l e d a m y r a d ę. P e w n e g o d n i a w r ó c i m y. O b i e c u j ę c i t o. A l e t e r a z c h o d ź z e m n ą. B ę d z i e s z b e z- p i e c z n a – cicho obiecał Diego.
W oczach pojawiły mi się łzy.
- Ale ja nie dam rady. Jestem za słaba, nie poradzę sobie w jakimś nowym miejscu.
D a s z r a d ę. A r a c z e j d a m y, b o b ę d z i e m y r a z e m.
I co ja mam teraz robić? Alarm dalej wył. Nim zdążyłam pomyśleć chwyciłam torby i rzuciłam się do biegu, klnąc na swoją głupotę. Nie przejmowałam się zbytnio zamykaniem drzwi. Jedynie obróciłam się by sprawdzić czy jest czysto.
Stanęłam jak wryta. Jakieś pięć metrów ode mnie stała blondyna. Uśmiechała się.
- Powodzenia – krzyknęła.
Kiwnęłam głową i otworzyłam drzwi wyjścia ewakuacyjnego na całą szerokość.
Popatrzyłam w dół i aż mnie zemdliło czeka mnie bieg na sam dół. Cztery piętra. Teraz przydałyby mi się skrzydła ze snu. Nie męcząc się znalazłabym się na dole. Usłyszałam krzyki. Zaczęłam zbiegać. Jeden. Dwa. Trzy. Cztery. I co teraz z nami będzie? Cały czas będziemy, uciekać? Nie mogę złapać tchu, a co jeśli w tym nowym życiu będzie tak samo? Jeśli będą schody, a mi zabraknie tchu i się poddam... Co wtedy? Sto jeden. Sto dwa. Sto trzy. Sto cztery. Zgięłam się wpół. O nieee. Muszę zacząć biegać. Ruszyłam dalej. A jeśli on czegoś ode mnie oczekuję? To znaczy wiecie o co mi chodzi... T e g o. To się kolega zdziwi. Będziemy tam na moich zasadach. To znaczy na jego, ale moje zdanie też ma się liczyć. Dwieście trzy. Dwieście cztery. Dwieście pięć. Dwieście sześć. To już chyba koniec. Przyspieszyłam. Już tak nie wiele mnie dzieli od samochodu. Od Diega. Od wolności. Mam nadzieję, że nadal na mnie czeka.
- Diego? Jesteś tam nadal czy już odjechałeś?
N a d a l n a c i e b i e c z e k a m, w i e d z i a ł e m, ż e p r z y j d z i e s z – powiedział z ulgą.
Uśmiechnęłam się.
- Jestem już parę schodków od drzwi.
Przedostatni. Ostatni. Zatrzymałam się by uspokoić oddech i odrobinę się doprowadzić do porządku. Poprawiłam włosy i wzięłam głęboki oddech.
- Co pani Natalia tu robi? - usłyszałam za sobą męski głos.
Poczułam rękę na ramieniu. Przerażona się odwróciłam.
- Chris...
- Tak to ja. Nie powinno cię tu być. Wracaj ze mną na górę.
- Nie.. - wyjąkałam.
Zaczęłam się wycofywać w stronę drzwi.
- Natalia... Musisz tu zostać. Jesteś chora. A przed chwilą był tego jawny dowód. Mówisz sama do siebie.
- Nie – uśmiechnęłam się.
Złapał mnie za ramiona.
- Zostaw mnie! Nie dotykaj mnie! Zabieraj te łapy! - Krzyczałam.
Diego gdzie jesteś? - Gorączkowo myślałam.
Nagle drzwi się otworzyły z impetem.
- Puść ją – mój wybawca wypowiedział te słowa takim tonem, którego nigdy wcześniej u niego nie słyszałam.
Chris się chyba przestraszył.
- Nie – wyjąkał.
Diego podszedł bliżej.
- Powiedziałem żebyś ją puścił – warknął.
Lekarz potrząsnął głową.
- Nie? - Zapytał zaskoczony Diego – Jesteś tego absolutnie pewny?
- Tak.
Z r ó b c o ś ż e b y p o l u z o w a ł u ś c i s k i s i ę s c h y l, o k e y? - Usłyszałam głos Diega.
Szybko kiwnęłam głową. Obracając ją by ugryźć Chrisa w rękę nadal trzymającą mnie w mocnym uścisku, który nagle zelżał. Udało się. Wyrwałam się i od razu schyliłam głowę by usłyszeć jak coś się łamie. Zauważyłam jak z twarzy Chris'a tryska strumień czerwonej krwi. Ten gruchot to był chyba jego nos. Facet trzymał się właśnie za niego i strasznie jęczał. Diego przymierzał się do kolejnego ciosu, złapałam go za rękę.
- Zostaw go już – wyszeptałam.
Chwilę przyglądał mi się w milczeniu, po czym chwycił lekarza za głowę wpatrując mu się w oczy. Po chwili wziął mnie w ramiona i pocałował mnie we włosy.
- Wszystko w porządku?
- Teraz tak – odpowiedziałam – Co ty przed chwilą robiłeś?

- Nic ważnego – uśmiechnął się i chwycił mnie za rękę. - Chodźmy już.

9 komentarzy:

  1. Diego :o
    Jednym tchem przeczytałam ucieczkę schodami w dół. Nie mogłam się oderwać.
    A to z Chris'em i złamanym nosem?
    I jeszcze ten pocałunek we włosy.
    Wspaniały rozdział.

    PS: Dziękuję za komentarz u mnie, poinformuję Cię o rozdziale, a jeśli możesz też informuj mnie o swoim. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.
      A co do informacji to rozdziały pojawiają się codziennie to nie wiem czy nadal cię informować?

      Usuń
    2. W takim razie zaobserwuję bloga, będę wtedy wiedziała o kiedy dodajesz post. :)

      Usuń
    3. W porządku, ja dodaję twojego nowego bloga żeby być na bieżąco od początku ;)

      Usuń
  2. Sama już nie wiem, co byłoby dla Natalii lepsze. Z jednej strony przebywała w okropnym miejscu, a z drugiej nie wie, jak będzie wyglądać teraz, to życie z Diegiem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie uciekła! W końcu! Ileż można to znosić. Ciekawe jak będzie wyglądało jej życie z Diego. W końcu wszystko się zmieni... Naprawdę, Nati dużo ryzykuje...
    Podoba mi się scena z Chrisem. Nie masz pojęcia jak lubię takich porywczych chłopców ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś wielka! :* Znów zmiana akcji. Jak ja nie lubię Chrisa! Straszny jest ten gość, niby "lekarz". :> Aaaa ta pielęgniarka chyba tak podtrzymała Nat. na duchu, żeby się nie zawahała i uciekła. :D Diego, czekam na wyjaśnienia! :D Już się nie wywiniesz i będziesz nam musiała zdradzić jego seeeekrety. :) Już nie mogę się doczekać. <3 Świetny jest ten rozdział! I znów ten efekt 'wow'. I znowu tego się nie spodziewałam. :* Pozdrawiam.
    Ala

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba dobrze ze jest ten efekt xd
      No niestety nie bede was juz mlgla trzymac w niepewnosci ;(
      Dziekuje za mile slowa i pozdrawiam ;*

      Usuń