Wpatrywał się we mnie w całkowitym milczeniu.
- Jak dokończę. Usiądziemy do jedzenia, będziesz pytać.
Usiadłam przy stole gdzie już były naszykowane talerze i sztućce. Coś się zmieniło. Diego był cichy, może zakłopotany? Przygaszony?
Odwrócił się i zaczął nakładać na talerze jakieś warzywa? Dziwnie to wyglądało.
- Co to jest? - Zapytałam.
- Paella i chuleta de cerdo - odpowiedział idealnym hiszpańskim, zero akcentu.
Uniosłam brew.
- Warzywa z ryżem i szafranem plus kotlety, może być? - Roześmiał się.
- Chyba tak.
Podniosłam widelec. Boże, to było przepyszne. Rozpływało się w ustach. Cholera jasna, jakie to ostre!
- O boże! - Rzuciłam się w stronę zlewu, łapczywie pijąc wodę.
Usłyszałam śmiech Diega.
- Okey, nie lubisz ostrych potraw, zapisuję.
Wracając do stołu wbiłam mu palec w bok, a on jeszcze bardziej zaczął się śmiać.
- Koniec - powiedziałam.
Podniósł ręce w obronnym geście.
- A więc - zaczęłam. - Co planujesz? Moja mama już pewnie wie, że uciekłam z tobą. Chris nas widział...
- On nic nie powie.
Uniosłam brew lecz on był wpatrzony w swój talerz.
- Okey, ale moja mama pewnie zauważyła, że mnie tam nie ma. Pewnie szuka mnie już policja..
- To już załatwione. Jak przyjedzie Alice wszystko ci dam.
- Dobra, dalej.. O co chodzi z moimi snami, dlaczego jakaś cześć z nich przechodzi do rzeczywistości? Dlaczego widziałam cię gdy umierałam?
Diego wypuścił głośno powietrze.
- Tylko nie panikuj..
Kiwnęłam głową.
- Gdy umarłaś. Kazałem ci wracać, bo... Bo ja...
- Bo ty...?
Spojrzał mi w oczy.
- Bo decyduje kto gdzie idzie po śmierci.
Szeroko otworzyłam oczy.
- Jaja sobie robisz?
Pokręcił głową.
- Widzisz.. Jak miałem siedemnaście lat śniły mi się koszmary.. Bardzo realistyczne, a potem jakaś ich część przechodziła do życia realnego. Długo nie rozumiałem co się dzieje, póki nie pojawiła się w nich dziewczyna. Potem ją spotkałem w szkole. Nie wiedziałem o co chodzi, a ona jedynie do mnie mrugnęła.
- Kiedy to było?
Odwrócił wzrok.
- Cztery lata temu.
- Czyli kłamałeś, że masz siedemnaście lat, a w rzeczywistości masz dwadzieścia jeden? Tylko po co?
- Nie kłamałem - wyszeptał. - Od czterech lat się nie starzeję. To znaczy może i się starzeję, ale o wiele wolniej niż ludzie. W gruncie rzeczy mam dwadzieścia jeden lat, ale od czterech nadal wyglądam jak siedemnastolatek.
Pokręciłam głową.
- To się nie dzieje naprawdę.. Kim ty jesteś? Przecież musisz być człowiekiem. Jesteś ciepły, nie łakniesz krwi ani nie boisz się srebra. Czyli wampir i wilkołak odpada.
Gorzko się roześmiał.
- Jestem czymś w rodzaju Anioła Śmierci.. - Wyszeptał.
Cofnęłam się. Samael, wyroki śmierci, uwodziciel, duch zniszczenia... Jestem kretynką, pomyślałam, przyjechałam tu z zupełnie obcym człowiekiem, to znaczy aniołem jeśli nie demonem. Jak mogłam. Jesteśmy na obrzeżach San Francisco, to jest totalne odludzie..
Diego do mnie podszedł. Zamknęłam oczy.
- Zostaw mnie - wyszeptałam.
A więc doczekałyście się wyjaśnień. Szczęśliwe czy rozczarowane? Długo się nad tym męczyłam, ale w końcu jest.
Zaczęłam się zastanawiać czy nadal kontynuować to opowiadanie. Nie wiem czy nadal pisać o losach Natalii i Diega. Dajcie znać o waszych opiniach.
Pozdrawiam ; *
Na miejscu Natalii bym od niego uciekła. Nie potrafiłabym mieszkać pod jednym dachem z Aniołem Śmierci. Lubię powieści fantastyczne, ale to już dla mnie za dużo. Niemniej jednak chcę, żebyś w dalszym ciągu pisała o nich. Jeszcze nigdy nie czytałam, tak tajemniczego opowiadania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
No to Natalia ma sporą niespodziankę. Anioł Śmierci... Coś tak właśnie czułam... I wydaje mi się, że Nati jest tym samym.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony, ucieczka od niego byłaby czymś naturalnym, jednak zdaje mi się, że przywiązanie do Diego będzie silniejsze niż instynkt samozachowawczy.
Pisz, nie przestawaj :) Bo to nie może być koniec!
Anioł Śmierci? OMG! Genialnie <3. Chyba sobie jaja robisz, jeśli chcesz przestać pisać :). Trafiłam tu z... cztery dni temu, ale nie miałam czasu skomentować. Masz wielki talent. Czekam na nn i zapraszam do mnie http://ciemnyelf.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń