16 lutego, 2014

rozdział siedemdziesiąty trzeci.

Podkręciłam radio. Właśnie leciała Rihanna. Zadowolona z dzisiejszego dnia śpiewałam na głos "Where have you been". Ktoś zaczął trąbić, spojrzałam w lusterko. Alice...
Uderzyłam pięścią w kierownicę i w jednej chwili całe zadowolenie wyparowało. Przewróciłam oczami zatrzymując się na poboczu. Oparłam się o maskę.
- Co jest? - Zapytałam jak usłyszałam trzaśnięcie drzwi.
- To chyba ja powinnam cię o to zapytać - założyła ręce na piersi.
- Nic - odwróciłam wzrok.
- Chyba jednak coś. Diego bez powodu nie demoluje domu.
Szeroko otworzyłam oczy.
- Co?
- Tak, usłyszeliśmy trzaśnięcie drzwi po czym na dole coś huknęło, raz, drugi i tak przez dobre pięć minut. Mo poleciał go uspokoić, a tam była dziewczyna. Jakaś cizia. Diego ją pogonił i chyba więcej nie odważy się do was przyjść. Nieźle się przestraszyła.
- Co zrobił?
- Nastraszył ją, cud, że się nie posikała.
- Boże, jadę tam!
Jak na złość silnik znowu kilka razy zgasł.
- Cholera!
Odetchnęłam i delikatnie przekręciłam kluczyk. Zaskoczyło. Lekko podskoczyłam na siedzeniu.
Pędem poprułam do domu, w niecałe piętnaście minut dotarłam. Aż dziwne, nikogo nie potrąciłam, nie spowodowałam wypadku. Jestem co raz lepsza.
Z piskiem opon zatrzymałam się na podjeździe.
Dom to jedno wielkie pobojowisko. Szkło pobite, obrazy na ziemi, doniczki w kawałkach. Poduszki porozwalane. Przy ścianie siedział Diego wpatrzony w zgięcie między sufitem a ścianą, w ręce trzymał flaszkę.
- Diego - wyszeptałam.
Zero reakcji, nawet nie drgnął. Usiadłam obok niego wyciągając mu butelkę z ręki. Pociągnęłam długi łyk.
- Na łóżku leżą spodnie, numer do sprzątaczki. W szafeczce nocnej masz telefon - wychrypiał.
W milczeniu weszłam na górę. Co z nim do cholery jest? Te ataki gniewu nie są normalne. Może jego ego ucierpiało po udowodnieniu zdrady...
No bo zdradził mnie, prawda?
- Oh Diego, pamiętasz mnie? - Przedrzeźniałam blondynę. - Ta wieśniaczka na ciebie nie zasługuje.
Nosiło mnie, choć większą cześć złości spaliłam prując do domu. Westchnęłam, wystukałam numer i od razu usłyszałam angielski akcent:
- Pan Diego? Coś się stało?
- Nie, z tej strony jego... dziewczyna - Natalia Blanco. Prosił bym zadzwoniła po panią, nagły alarm wymagający nadzwyczajnej mocy - uśmiechnęłam się.
- Oh, oczywiście pani Natalio, za pół godziny będę. Do widzenia.
Opadłam zmęczona na łóżko.
- Co ze mną jest nie tak? Jak ostatnio widziałam się w lustrze nie mam na koszulce napisane zdradź  mnie.
Będę totalnie oschła, obojętna. Dzisiaj śpię w pokoju gościnnym, nie ma bata. Nie będzie miał mnie na zawołanie. Mam godność.
Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Natalia? - Zapytał słabym głosem Diego.
- Hmm?
- Możemy pogadać?
- Nie.
- Ale ta dziewczyna.. To nic.
- O mnie też tak mówiłeś?
- Natalia.
Uniosłam brew.
- Ona była pijana..
- A ty to wykorzystałeś. Rozumiem. Śpię dzisiaj w jednym z pokoi gościnnych. Wezmę tylko ciuchy i kosmetyki, żeby wiesz potem się nie kręcić. Żeby ci przez przypadek w niczym nie przeszkodzić - mrugnęłam.
Skierowałam się do garderoby gdy chwycił mnie za nadgarstek. Z zaskoczenia naparł na moje usta.
Odepchnęłam go i wyszłam.

4 komentarze:

  1. O wow... ale faza xDD
    Nie moge... Twoje rozdziały coraz bardziej mi się podobają, a już myślałam, że bardziej nie mogą... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ile bym dała żeby zobaczyć dom po ataku furii Diego! To musiało być epickie! Aczkolwiek jego napady stają się niepokojące...
    Ciekawe, kim jest ta blondzia... I czy Diego naprawdę zdradził Natalię? Bo tak szczerze, to ja nie mogę w to uwierzyć...

    OdpowiedzUsuń
  3. Najpierw Natalia miała jakieś wahania nastroju, a teraz Diego ma ataki złości...
    Natalia tak mnie irytuje, że chyba już bardziej się nie da. Co chwile coś jej się nie podoba, zamyka się w łazience i płacze (zazwyczaj bez powodu) bo zamiast spokojnie porozmawiać i dać sobie wszystko wytłumaczyć, to od razu zakłada najgorsze i podejrzewa innych, a już szczególnie Diego, o nie wiadomo co. Tak naprawdę skąd jej do głowy przyszedł pomysł, że Diego zdradził ją z tą dziewczyną? Nikt nic takiego nie powiedział. Hmm czyżby jakieś zdolności nadnaturalne? A może po prostu całkowity brak zaufania. Poza tym nawet, gdyby Diego rzeczywiście miał coś wspólnego z tamtą dziewczyną, równie dobrze mogło to mieć miejsce, zanim w ogóle poznali się z Natalią. Ale nie, po co porozmawiać. Lepiej zamknąć za sobą drzwi i od razu się obrazić...
    Pozdrawiam
    koszmar-na-jawie
    b-u-n-t

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mam pojecia kim jest blondi ale cholernie mnie wkurzyla i ciesze sie,ze Diego ja wykurzyl.. Nie rozumiem tylko Natali, bo przeciez by jej nie zdradzil, tyle razy udowadnial, ze to ona jest dla niego wazna, tyle izeczy dla niej robi i wgl. tak sie stara i nagle wbija jakas dziewczyna a Natalia juz podejrzewa niewiadomo co ;o powinna miec wiecej zaufania do Diega.
    Coraz lepiej piszesz Olu ;* weny zycze ;))

    OdpowiedzUsuń