18 lutego, 2014

rozdział siedemdziesiąty piąty.

- Ale ci zalazł za skórę - uśmiechnął się Morris.
- Nie codziennie zostaje się zdradzonym - uniosłam kąciki ust.
Mo cały zesztywniał.
- Co? - Oczy mu pociemniały.
- Spokojnie. Dzisiaj będzie mały pokazik - chytrze się uśmiechnęłam.
- Nie chcesz żebym mu przemówił do rozsądku?
Pokręciłam głową.
Rozległo się pukanie do drzwi.
- Co knujecie?
- Nic - odpowiedziała Alice - sprawdzaliśmy tylko czy wszystko w porządku, po pierwszej jeździe Nat.
- Zdolna jest, nie? - Objął mnie ramieniem.
Zrzuciłam jego rękę wychodząc z pokoju gotowa na rozpoczęcie imprezy.
- Będę twarda - zarządziłam.
Wyciągnęłam kieliszki i alkohol. W kolekcji płyt znalazłam skrillex'a, puściłam na full. Basy robiły swoje. Pobiegłam na górę szybko biorąc prysznic i zakładając moje piękne bikini. Włosy już powoli odrastają więc nie wyglądają naprawdę tragicznie. Wciągnęłam jedynie króciutkie, jeans'owe spodenki. Ciało spsikałam jakimiś orzeźwiającymi perfumami. Jest idealnie.
Rozległ się dzwonek do drzwi.
- Otworzę! - Popędziłam do drzwi.
Nałożyłam na twarz uroczy uśmiech z nutką nieśmiałości i otworzyłam drzwi.
- Cześć!
- Hej Natalia. Wyglądasz. Wow.
Uśmiechnęłam się.
- Dzięki. Właź - otworzyłam drzwi na szerokość.
- Idź na taras zaraz przyjdziemy, a potem jest impreza.
- Super! - Krzyknął.
- Natalia! Kto przyszedł?! - Z góry dobiegł spokojny głos Diega.
Jeszcze spokojny.
- Nikt kto powinien cię interesować! - Odkrzyknęłam. - Alice! Mo! Chodźcie polewamy! Diego, też chodź jak chcesz!
Usłyszałam stukot obcasów. Alice pociągnęła mnie za łokieć.
- Kim on jest do cholery?
- To jest Stan - uśmiechnęłam się.
- Chcesz żeby Diego go ukatrupił?
- Oczywiście, że nie i tego nie zrobi. On może się bawić na prawo i lewo ja też będę tak robić.
- Rób jak uważasz - uniosła ręce w obronnym geście.
Wyszłyśmy na taras.
- To jest Alice - uśmiechnęłam się.
- Miło mi - wstał i ucałował jej dłoń.
Alice spojrzała na mnie wzrokiem mówiącym, niezły jest. Lekko przygryzła wargę. Roześmiałam się.
Ma racje. Diego wpadnie w szał jak go tu zobaczy. To będzie piekło. Mam jedynie nadzieje, że uda nam się odpowiednio zareagować.
Po chwili pojawił się Morris z moim kochanym chłopakiem. Kątem oka na niego spojrzałam, cały zesztywniał wpatrując się w Stan'a.
Podleciał do mnie, ciągnąc mnie za łokieć.
- Kto to? - Wycedził przez zęby.
Słodko się uśmiechnęłam.
- Stan.
- Jeśli chcesz żebym czuł się zazdrosny to ci to nie wyjdzie - odwrócił wzrok.
- Idealnie mi to wychodzi - wyszeptałam mu do ucha po czym lekko pocałowałam go w skroń.
Chwycił mnie za szyję lecz byłam szybsza i skierowałam się na taras.
Słońce powoli zachodziło, niebo przybrało różowoniebieskie barwy gdzieniegdzie pojawiały się malusieńkie, białe chmurki. Siedziałam tak zapatrzona w niebo powoli popijając whisky. Wszystkie dźwięki stały się odległe.
D o b r z e   w y b i e r z - usłyszałam w głowie.
Poderwałam się.
- Co?
Wszyscy spojrzeli na mnie lekko zaniepokojeni.
- Oh, przepraszam. Zamyśliłam się.
- Pytałam Stan'a czy mieszka tu od urodzenia.
Uśmiechnęłam się lekko.
- Nie bierz się, masz Morrisa - roześmiałam się.
- A ty Diega! - Odparowała.
Spojrzeliśmy na siebie. Stan głęboko odetchnął.
- To nie jest pewne.
Wyszłam do kuchni, a z oczu polały się łzy.

4 komentarze:

  1. Aż się boję konsekwencji tej rozmowy. Przecież Diego zabije biednego Stana... I cały czas z uporem maniaka będę twierdzić, że Nati robi aferę z Bóg wie czego, bo Diego jej nie zdradził!

    OdpowiedzUsuń
  2. Najlepiej niech się teraz zdradzają to w ogóle będzie super! Przecież Diego udusi tego Stan'a gołymi rękoma. Ugr! Czy oni mogliby przestać zarachowywać się, jak dzieci?

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z Klaudią...
    Dzieciaki. To nawet moja klasa jest dojrzalsza od Diega i Natalii (moja imienniczka xDD), a mam w klasie samych klaunów i debili, do tego zboczonych, więc wiesz...
    Rozdział jak zwykle świetny, ale albo to moja wina, że za szybo czytam, albo twoja, że piszesz takie króciótkie...;(

    Buziaki,
    Mimi (Nati) xx

    OdpowiedzUsuń