17 lutego, 2014

rozdział siedemdziesiąty czwarty.

Szybko wyciągnęłam byle jakie rzeczy. Jestem w domu, jeśli tak można nazwać to miejsce, nie muszę pięknie wyglądać. Sięgnęłam po kosmetyki nie zaszczycając Diega ani jednym spojrzeniem.
- Natalia.
Z ociąganiem na niego spojrzałam.
- Proszę..
Pokręciłam głową lekko się uśmiechając.
- Zapomniałabym. Dasz mi w końcu telefon?
Podszedł do szafeczki i wyciągnął malutki aparacik.
- Dzięki.
Zamknęłam za sobą drzwi głęboko oddychając.
Dlaczego on mi to zrobił? I myśli, że teraz będzie wszystko w porządku? Że rzucę mu się na szyję mówiąc jaki to on nie jest wspaniały? Niedoczekanie.
Wyłożyłam się na fioletowej kapie. Poczułam jak łza spływa mi po policzku. Jedna, druga aż w końcu całe może wylało się na łóżko. Ciężko westchnęłam.
Dom to nie miejsce, tylko ludzie którzy cię kochają. Dobrze powiedziane, gorzko się uśmiechnęłam.
Co teraz może robić mama? Szuka mnie? Czy może już sobie odpuściła... Byłam dla niej okropna, a ona była najwspanialszą osobą w moim życiu.
To nie ma sensu. Jedno wielkie gówno. Wiem co może poradzić na mój beznadziejny humor.
Wykręciłam numer.
- Stan? Z tej strony Natalia.
O cześć, co jest?
- Masz ochotę się napić?
Czemu nie - usłyszałam jego perlisty śmiech.
- Woodstreet 14. Za ile będziesz?
Okey, wiem gdzie to. Myślę, że za pół godziny dam radę.
- Super.
Odpowiedziało mi milczenie.
Natalia, a twój chłopak jest?
Głęboko westchnęłam.
- Tak. Ale nie będzie przeszkadzał, pokłóciliśmy się, a ja mam ochotę się nawalić.
Jak uważasz, to do zobaczenia.
- Hej.
Boże co ja robię. Przecież Diego go zabije...
Otworzyłam drzwi.
- Morris! Alice! Chodźcie do mnie na chwilę! - zatrzasnęłam drzwi.
Usłyszałam stukot szpilek na schodach.
- Coś się stało? - Uchyliła drzwi. - O Boże, Natalia co się stało?
Zmarszczyłam brwi.
- Płakałaś?
- Nie, to znaczy odrobinę - uśmiechnęłam się. - Nie możemy się dogadać.
- Ktoś mnie wołał? - Usłyszałam głos Mo.
- Tak, mamy jeszcze jakiś alkohol?
Kiwnęli głowami.
- Dzwońcie po kogokolwiek, robimy imprezę.
- On nas zabije!- Wykrzyknęła rozanielona Alice.
- I o to chodzi - uśmiechnęłam się.
_________________________________________________________
No więc ferie zaczęte. Jutro czeka mnie ciężki dzień, trzymajcie kciuki. Kończą mi się rozdziały ;c Muszę się wziąć za pisanie, ale brak weny mnie zniechęca. A wy kiedy macie ferie? Już skończone, że rozpoczynacie tak jak ja? Pozdrawiam

2 komentarze:

  1. Tobie się ferie zaczynają? Mi się wczoraj skończyły... BUUUUU! Ja się tak nie bawię! F. O. C. H.*
    Imprezka? Ooo taaak! <3
    Buziaki,
    Mimi xx

    *F - fenomenalne
    O - opowiadanie
    C - Cudownej
    H - yyyy..... Sory, tutaj nic nie wymyślę xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, mają rację. Diego ich zabije. Ale najpierw zabije Stana. BĘDZIE RZEŹ *zaciera ręce* :D
    A ja dalej nie jestem w stanie uwierzyć, że Diego zdradził Natalię. Błagam, powiedz, że to jakieś fatalne nieporozumienie!

    OdpowiedzUsuń