04 marca, 2014

rozdział osiemdziesiąty piąty.

perspektywa Diega
Wiem, że daleko mi do ideału. Wiem, że wielu rzeczy nie mam i mieć nie będę, ale teraz trzymając ją w ramionach, wiedząc że już niedługo będzie moja na zawsze mogę powiedzieć, że to jest to czego teraz chcę. Jedynie muszę znaleźć sposób na zniszczenie jej nieśmiertelności albo ja muszę stać się nieśmiertelny. Znajdę sposób.
- Będziesz wtedy ze mną? - Cicho zapytała.
- Jestem i będę z tobą zawsze kiedy będziesz tego potrzebować - westchnąłem.
Wiedziałem, że to prawda. Wierzyłem w to całym sobą choć nie wykluczam, że w przestrzeni możemy stracić kontakt.
Usiedliśmy przyjemnie rozluźnieni popijając szampana. To jest śmieszne, we wszystkim jest słowo "my" już nie jestem tylko ja teraz jesteśmy my. Jedność.
- Która jest godzina? - Cicho zapytała.
- Dwudziesta - odparłem.
- Możemy wracać? - Zapytała zmęczona.
Spojrzałem na nią lekko zaniepokojony.
- Wszystko w porządku? - Kiwnęła krótko głową. - Okey, wracajmy. Idź do samochodu, a ja znajdę Alice i Mo.
- Okey - szybko mnie pocałowała.
Ludzi przybywało. Bawili się na mój koszt, pokręciłem głową. Darmozjady.
- Diego! - Szybko się obejrzałem.
- Właśnie was szukałem.
- Możemy zamienić słówko?
- Pewnie, tylko szybko, wracamy do domu - westchnąłem.
- Nie zajmę ci dużo czasu.
Usiedliśmy na ławeczce, Alisson nie mogła usiedzieć na tyłku - coś ją dręczyło. Stałem się czujny.
- Alice?
- Słuchaj, ona jest załamana. Jestem jej przyjaciółką i jest dla mnie bardzo ważna. - Kiwnąłem głową. - Tęskni za mamą, zrozum ją. Całe życie tylko z nią, były przyjaciółkami, a tu z dnia na dzień musi uciekać.
Spojrzałem w stronę samochodu, Natalia siedziała w zupełnej ciszy co chwilę wycierając spływające łzy. Ból jaki we mnie uderzył był nie do zniesienia.
- Musiała, bo matka ją zamknęła w szpitalu! - Wysyczałem.
- Co nie zmienia faktu, że jest jej ciężko. I teraz ślub, nie ma taty ani mamy, którzy będą z nią w ten dzień. Mógłbyś ją jakoś poinformować o tym dniu? Żeby ona się tam zjawiła, żeby mogła być z córką w ten ważny dzień?
Odetchnąłem. Już wiem o co w tym wszystkim chodziło.
- Oczywiście, gdyby mnie tylko o to poprosiła od razu bym do niej zadzwonił!
- Ona cię o to nie poprosi.. Nie chce być problemem. Zrób jej niespodziankę i o niczym jej nie mów, bracie.
Lekko ją pocałowałem w policzek.
- Jej matka będzie na tym ślubie nawet gdybym miał ją tam zaciągnąć!
Szybko pobiegłem do samochodu. Natalia od razu się uśmiechnęła, idealna aktorka.
- Hej Słońce, gotowa?
- Pewnie. Zamówimy jakieś jedzenie? - Zapytała.
- Chińszczyzna?
- Chińszczyzna - szeroko się uśmiechnęła.
Wykręciłem odpowiedni numer zamawiając jedzenie. Po wejściu do domu Nat od razu poszła się odświeżyć. Włączyłem film zastanawiając się jak mam powiadomić jej mamę o ślubie. Siedziałem jak na szpilkach nasłuchując czy przypadkiem nie zakręciła wody.
Szybko wyciągnąłem telefon zastrzegając numer.
dwudziesty czwarty grudnia, Katedra św. Jana LA, godzina 16, SPRAWA ŻYCIA I ŚMIERCI. PROSZĘ SIĘ KONIECZNIE POJAWIĆ. - wysłano.
Obróciłem mały aparacik w ręku przygryzając wargę. Oby się pojawiła.
Telefon zapiszczał.
Będę.
Krótko zwięźle i na temat, lubię tę kobietę.

3 komentarze:

  1. Pierwsza!!
    Jeeeee! W końcu jestem pierwsza.
    Rozdział jak zawsze super. Jestem ciekawa jak będzie wyglądało spotkanie Natali i jej mamy. Pewnie obydwie będą nieźle zdziwione.
    Czakam na następny rozdział i zapraszam do mnie
    Catherin

    OdpowiedzUsuń
  2. Udawanie, że wszystko okey kiedy nie jest okey? To moja specjalność.
    Już widzę, jak Natalia zbiera szczękę z podłogi kiedy zobaczy swoją mamę. Szczerze, to myślałam, że Diego będzie się wahał, aby zaprosić matkę Nat.
    Czekam na szczęśliwe zakończenie! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział z perspektywy Diego... o, to coś nowego :))
    Nie dziwię się, że Natalii brakuje matki. Może i zamknęła własną córkę w szpitalu, ale w sumie się jej nie dziwię, bo dziewczyna nie zachowywała się jak osoba zdrowa na umyśle. Mimo tego, że Natalia ma obok siebie chłopaka, którego kocha i cudowną przyjaciółkę, to nikt nie zastąpi jej matki więc naturalne, że dziewczyna tęskni. Dobrze, że Alice powiedziała o wszystkim Diego i że chłopak postanowił pomóc Natalii. Jej matka powinna być na ślubie, bo to jedna z najważniejszych chwil w całym życiu.
    Pozdrawiam
    koszmar-na-jawie
    b-u-n-t

    OdpowiedzUsuń