10 marca, 2014

rozdział osiemdziesiąty dziewiąty.

Leżeliśmy na komplecie wypoczynkowym opatuleni kocami, nie tyle z zimna co z wygody. Kończyliśmy jeść zimną chińszczyznę, nie była najgorsza. Natalia usiłowała wciągnąć suchy makaron, brudząc się przy tym sosem. Wyglądała komicznie, a ten sos wołał bym go zlizał, taki przepyszny.
- Masz coś na włosach - zmarszczyłem brwi.
- Że co? - Wybełkotała znad kubełka.
Wskazałem jej włosy. Szybko się za nie złapała.
- Nic tam nie ma - zdziwiła się.
Wyciągnąłem długą kluskę i strzeliłem jej we włosy.
- Już jest - uśmiechnąłem się triumfalnie.
- Osz ty! - Rzuciła się na mnie wysmarowując mnie tym przepysznym sosem.
Sama tego chciała. Ściągnąłem sztywny podkoszulek zakładając jej na głowę wysmarowując pozostałością jej zemsty.
Śmiała się niewiarygodnie głośno, byłą szczęśliwa.
- Dobra, koniec! Poddaję się!
- Na to czekałem - mocno ją przytuliłem.
Leżeliśmy pod kocami, Natalia między moimi nogami opierała się o moją klatkę piersiową. Kreśliła znaczki na mojej ręce, którą ją obejmowałem. Bardzo lubi kreślić te nic nie znaczące znaczki. Zawsze to robi gdy jesteśmy sami. Może to ze skrępowania?
- Czemu to robisz?
- Ale co?
- Rysujesz te dziwne zawijasy na moim ciele - roześmiałem się.
- Nawet nie zwróciłam na to uwagi - zarumieniła się.
- Więc?
Przechyliła głowę próbując wyczytać z mojej twarzy intencję tego pytania, lecz to była czysta ciekawość, zafascynowanie.
- Nie wiem, nie kontroluję tego - wzruszyła ramionami. - Wiem, że jesteś prawdziwy.
Zawstydzona spuściła głowę. Uniosłem jej podbródek by spojrzała mi w twarz.
Kocham cię, przekazałem do jej umysłu.
Szeroko się uśmiechnęła, mocno ją pocałowałem.
- Diego? - Wychrypiała.
Jęknąłem z zamkniętymi oczami.
- Nauczysz mnie tego?
- Wnikania do umysłu? - Kiwnęła głową. Wzruszyłem ramionami. - Czemu nie.
Była naprawdę zadowolona.
- Zaczynamy?
- Teraz?
- Pewnie!
- Okey. Zamknij oczy. Głęboko oddychaj, biorąc wdech nosem, a wypuszczając ustami...
- Wiem jak się oddycha - przerwała oburzona.
- Skup się - rzuciłem jej w twarz poduszką. - Zamknij oczy i oddychaj. Skup się na mojej osobie, miej miliony myśli o mnie. Miej przed oczami moją postać, wyobraź sobie, mój dotyk, mój głos. Skup się na myślach, a nie na prawdziwym mnie. Nadążasz?
- Nie - opadła zrezygnowana na kanapę.
- Ćwiczenie czyni mistrza. Wyobrażaj sobie, również to co chcesz mi przekazać. W pewnym momencie przychodzi to łatwiej. Wystarczy oczyścić umysł.
Natalia próbowała skupić się na powierzonym jej zadaniu. W pewnej chwili usłyszałem lekki jęk. Spojrzałem na nią, ale ona nadal marszczyła brwi męcząc się.
- Co chciałaś mi przed chwilą przekazać?
Szeroko otworzyła oczy.
- Nie wiem, nie myślałam o tym! - Zakryła twarz. - Jestem beznadziejna.
- Usłyszałem cię. Usłyszałem twój jęk bezsilności - zaśmiałem się.
- Naprawdę?! - Oczy momentalnie jej się zaświeciły.
Pokiwałem głową z uznaniem. Szybko to załapie.
- Okey, a teraz?
Skupiłem się by cokolwiek usłyszeć. Nagle dobiegł mnie stłumiony głos. Jakby pochodzący z oddali. Z daleka. Słyszałem dźwięk, lecz był praktycznie niesłyszalny - cichy szmer.
- Głośniej - wyszeptałem.
Yo eres mi angel de la guarda.
- Ty znasz hiszpański? - Zdziwiłem się wybuchając śmiechem.
- Wiesz co, dzięki.
- Gratuluję, mała. Mówiłem, że dasz radę. Z zadaniem też sobie poradzisz.
- Witajcie!
Obróciliśmy się w stronę drzwi przez, które właśnie próbowała się wgramolić pijana Alisson.

2 komentarze:

  1. Jak ja kocham te chwile, w których są sami. Są tak cudowni, a zarazem zabawni. Uwielbiam ich!
    Cieszę się, że Natalia zaczyna radzić sobie z przekazywaniem myśli. Trening czyni mistrza. Również wierzę, że poradzi sobie z zadaniem. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma to, jak brudzić się sosem. Urocza jest ta ich miłość. Taka bezproblemowa.
    Jak Natalia już opanuje tę sztukę wysyłania myśli, to nie będzie już musiała w ogóle rozmawiać z Diegiem XD
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń