03 marca, 2014

rozdział osiemdziesiąty czwarty.

Postanowiono. Jestem już skończona. Pokręciłam twarda głową nadal lekko się kołysząc w rytm wolnej piosenki. Co ja będę musiała zrobić? Nie będę naśladować Diega, bo on mnie znał i na mnie wrzeszczał, a ci ludzie - jeśli tak ich można nazwać, będą przecież przerażeni... Zagubieni. Muszę mieć do nich podejście. Podejście, o którym wcześniej nie miałam żadnego pojęcia. Nadal nie mam.
- Diego - wyszeptałam. - Możliwe jest żebym się zgubiła w przestrzeni? Że nie znajdę duszy? Albo, że nie będę potrafiła wrócić?
Głośno wypuścił powietrze.
- Nie, to jest niemożliwe. Ale nie rozmawiajmy o tym teraz. Nie chcę żebyś się tym stawała. Nie będziesz już sobą.
- Nie martw się - lekko go pocałowałam.
- Chciałbym nie mieć czym.
_______________________________________________________
Nie bijcie, nie krzyczcie itp. Ten rozdział jest długości takiej a nie innej z konkretnego powodu. Następne rozdziały będą (fanfary) z perspektywy Diega więc mam nadzieję, że mi wybaczycie kochane. Pierwszy dzień po feriach  m a s a k r a.

2 komentarze:

  1. Nie wiem, co napisać :( Już się cieszyłam, a tu tak krótki rozdział. No cóż, "mówi się trudno i kocha się dalej" ;)
    Widzę, że Natalia bardzo przejmuje się swoim pierwszym zadaniem. Ale nie ma się czemu dziwić.
    Z niecierpliwością czekam na perspektywę Diego!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja liczyłam na jakiś długi rozdział, a tu zaledwie 12 linijek. Ale mam nadzieję, że te z perspektywy Diega będą dłuższe.
    Te całe Angele, Anioły Śmierci itd. zaczynają mnie przerażać i tak naprawdę już dawno się w tym pogubiłam. ;)
    Pierwszy dzień po feriach - znam ten ból :)

    OdpowiedzUsuń