14 marca, 2014

rozdział dziewięćdziesiąty pierwszy.

Obróciłem się z uśmiechem na twarzy.
- O prezencie ślubnym.
Kolejne kłamstwa, kolejne zatajenia. Tak nie można żyć, nieważne jak parszywe jest to życie. Ale nie mogę jej przestraszyć, no nie mogę.
- Drinka? - Uniosłem szklaneczkę wypełnioną po brzeg whisky z colą.
Kiwnęła krótko głową. Podeszła przytulając mnie od tyłu zabierając mi alkohol. Obróciłem się i lekko pocałowałem ją w czoło. Spojrzałem na Mo, który zaniepokojony mi się przyglądał.
- Jak się czuje Alice? - Zapytał.
- W porządku, wymiotuje, ale powoli wraca do siebie.
- Czuję się wspaniale! - Chwiejnym krokiem do nas podeszła.
Czasami czuję się jakbym był tu najstarszy, a oni mieli po pięć lat. Czuję się jak pięćdziesięciolatek pilnujący, by wnuczki nie połamały sobie nóg. Pokręciłem załamany głową.
- Tak? To załóż szpilki i przejdź po prostej.
Wystawiła mi roześmiana język.
Widząc, że Natalia dopiła drinka przerzuciłem sobie nią przez ramię i skierowałem się na kanapę.
- Oglądacie z nami film?
- Pewnie!
Rzuciłem Nat delikatnie na kanapę, podwinęła jej się bluzka odsłaniając brzuch. Zbliżyłem do niego usta lekko całując pępek. Serdecznie się roześmiała.
- A może nie będziemy wam przeszkadzać, hmm? - Mo dwuznacznie poruszył brwiami.
- Nie, nie, nie - Natalia wstała. - I tak mieliśmy obejrzeć film, więc zapraszamy!
Powaliłem ją poduszką ponownie na kanapę.
- Nie słuchajcie jej - uśmiechnąłem się.
- Chodźcie tu! - Natalia znowu wstała krztusząc się ze śmiechu nadal uważając na mój każdy kolejny ruch.
- Nie będzie seksu! - Zarechotała Alice. - Oglądajmy Kac Vegas! Proszę!
- Jestem za - Natalia podniosła rękę.
Spojrzałem na załamanego Morrisa, wzruszyłem ramionami. Mo przewrócił oczami. Jesteśmy za dobrzy, ulegamy słabszej płci, skandal! Alice i tak pewnie zaraz zaśnie, a Morris będzie aktywny do rana, a ja nawet nie tknę swojej narzeczonej. Najchętniej palnąłbym sobie w łeb. Gdzie ta sprawiedliwość?! Mogłem wynająć im hotel i zamknąć się tu na cztery spusty.
- A więc Kac Vegas - potaknąłem.
Nastawiłem film po czym przytuliłem do siebie Natalię, która ułożyła głowę na mojej klatce piersiowej, jestem pewny, że czuje bicie mojego serca i wiem, że biją w tym samym tempie. Alisson przytuliła się do Nat totalnie olewając Morrisa.
- A ja? - Zapytał urażony.
- Przytul się do swojej ulubionej części mojego ciała - klepnęła się w tyłek.
- Oni tak zawsze? - Cicho zapytała Natalia.
- Nie zawsze, ale tak często, że wiem co zaraz powiedzą - uśmiechnąłem się.
Alisson i Mo ciągle się na siebie patrzyli, dziewczyna miała na twarzy ironiczny uśmieszek prowokując Morrisa. Bezczelność.
- Jest zbyt kościsty - wyszeptałem.
- Jest zbyt kościsty!
- Lepiej mieć kości niż sadło, grubasie - kontynuowałem.
- Lepiej mieć kości niż sadło, grubasie!
- I teraz Morris usiądzie obok mnie, obrażony na cały świat - uśmiechnąłem się triumfująco widząc jak Mo sunie w moją stronę. - Popcorn?
- Spierdalaj!
- A nie mówiłem? - Zapytałem zadowolony z siebie.
- Jesteś niemożliwy!

2 komentarze:

  1. Diego jest niemożliwy! :D Nie spodziewałam się, że można aż tak bardzo znać swoich przyjaciół.

    OdpowiedzUsuń
  2. Diego moim idolem! Nie ma to jak dobrze znać swoich przyjaciół. Chociaż dla niego ich kłótnie są już pewnie nudne ;)

    A Alice po prostu kocham! Wyłania się jak Feniks z popiołów i zawsze palnie coś, co mnie rozwala!

    OdpowiedzUsuń