29 listopada, 2013

Prolog.

Była sobie dziewczyna. Zwykła. Przeciętna. Zupełnie nic w niej nie było wyjątkowego. W końcu umarła. Zdradzę wam tajemnice. Tylko nikomu jej  n i e   m o ż e c i e zdradzić. Ta dziewczyna, to ja. Niestety żyję. Jeszcze.


Po raz kolejny stałam sama w tłumie ludzi czekając na jego przyjście. Zauważyłam już idealny profil, oczy, w których potrafię się zatracić bez pamięci. Jego usta układają się w słowa, które słyszę tylko ja „Kocham Cię”. Tak bardzo chciałam usłyszeć to wyznanie, a po nich zatopić się w idealnym uścisku, w którym znajdywałam bezpieczeństwo już tyle razy. Ale teraz byłoby inaczej, jego bliskość, mówiłaby mi o tym, jak moje ciało pasuje do jego, a moje usta idealnie pasują do jego ust, gdy kładę głowę na jego piersi, czując jego zapach będę wiedziała, że jest prawdziwy. Tak idealnie, tak nierzeczywiście. Biegnę do niego. Przepycham się łokciami, by jak najszybciej się w niego wtulić, lecz on coraz bardziej się oddala. Gdy dotarłam do miejsca, w którym przed chwilą stał. Jego już tam nie było. Rozpłynął się w powietrzu, a ja tam stałam i nawet nie wiem, kiedy zaczęły mi płynąć łzy. Gorzkie niczym strata i niepewność...zagubienie. Zaczęło padać, a ja nadal tam stałam i oczekiwałam, że znowu go zobaczę. Wiedziałam jednak, że wróci. Zawsze wracał.........

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz